Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stróżanie znowu lepsi

Treść

Sandecja - Kolejarz Stróże 1-3 (1-1)

0-1 Bałuszyński 7, 1-1 Nowak 35, 1-2 Mielec 60, 1-3 Biernacki 75

Sandecja: Bodziony - Damasiewicz, Szufryn, Polański, Rusin - Gryźlak, A. Ciastoń, Szczepański, Florian - Zachariasz, Nowak oraz Oleksy, Hajduk, Rysiewicz, Gurba, Matusik, Michalik, Orzechowski, Zalewski, Peciak i Mordarski.

Kolejarz: Pyskaty - A. Basta, Frohlich, Gołąbek, Kowalski - Zawiślan, Bałuszyński, Łukasik, Drąg - Kogut, T. Ciastoń oraz Kozioł, Kasprzycki, Szczepanik, Walęciak, Łukaczyński, Frankiewicz, Mielec, Bergier, Biernacki, D. Basta, Kisłowski, P. Leśniak i Kozub.

Mecz na stadionie Biegoniczanki rozpoczął się o wybitnie dla piłkarzy nietypowej porze. Była godz. 9, kiedy sędzia dał znać do rozpoczęcia towarzyskich derbów najlepszych drużyn w okręgu nowosądeckim. Powód takiego pośpiechu? Dwojaki: chęć uniknięcia żaru lejącego się z nieba w trakcie dnia oraz wesela w rodzinach kilku graczy obydwu stron.

Sandecja przystąpiła do potyczki bez narzekających na drobne urazy Kandyfera i Świerada, za to z Rusinem, który kłopoty zdrowotne wydaje się mieć za sobą. W ekipie Kolejarza natomiast nie zabrakło żadnego z piłkarzy, mających szansę wywalczenia miejsca w podstawowej jedenastce trzecioligowca.

Jako pierwsi przed szansą stanęli sądeczanie. Już w 2 min. Nowak, znajdujący się w sytuacji jeden na jeden z Pyskatym, posłał piłkę Panu Bogu w okno. Pięć minut później na strzał z 20 m zdecydował się Bałuszyński, trafiając do siatki. W 35 min. składną akcję przeprowadziła Sandecja. Futbolówka jak po sznurku wędrowała od Zachariasza do Floriana, by trafić do Nowaka, któremu pozostało tylko przyłożyć do niej nogę.

Po zmianie stron uwidoczniła się wyższość stróżan, dysponujących bardziej wyrównaną kadrą zawodniczą. Ich przewaga znalazła przełożenie na dwa gole. W 60 min. Mielec z dystansu przelobował golkipera rywali, a wynik ustalił Biernacki, wygrywając pojedynek sam na sam z Oleksym.

Kolejarz odniósł w sumie zasłużone zwycięstwo, ale zapewnił je sobie dopiero po przerwie, kiedy to po stronie Sandecji na boisku przebywali głównie gracze rezerwowi. (dw)


"Dziennik Polski" 2006-07-24

Autor: ea