Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szkoła jak galeria sztuki

Treść

Dyrekcja Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Muszynie jest oszołomiona efektami, jakie przyniósł konkurs na poprawę estetyki klas. Zwykłe prace porządkowe przerodziły się w mały remont z wymianą karniszy, firanek i zasłon, malowaniem obrazów na ścianach i ustrojeniem klas w wymyślne ozdoby. Wszystkie prace wykonali rodzice, uczniowie i nauczyciele. - Jesteśmy oszołomieni efektami prac nad poprawą estetyki szkoły - powiedziała nam wczoraj wicedyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Muszynie, Janina Dziedzina. - Cały ten pomysł rzucony jeszcze przed końcem roku szkolnego po prostu nas przerósł. To był niesamowity zryw rodziców, którzy po prostu prześcigali się w deklaracjach pomocy. Z dziećmi chwycili za pędzle i nie skończyło się na zwykłym pomalowaniu ścian w klasach. Zespół Szkół Ogólnokształcących w Muszynie mieści się w trzech pawilonach. W zasadzie szkoła podstawowa uczy się osobno, osobno gimnazjaliści i uczniowie liceum, choć mają dwie sale w budynku gimnazjalnym. Najstarszą część szkoły, liczącą ponad 70 lat zajmują najmłodsi. Uczniowie gimnazjum uczą się w budynku z lat 80. - Podjęliśmy decyzję, by poprawić wygląd starszej części - mówi Mirosława Hadała, dyrektor całego zespołu szkół. - Postanowiliśmy zwrócić się do rodziców z delikatną prośbą, czy by nie pomogli doprowadzić sal lekcyjnych do jakiegoś lepszego wyglądu. Powiedzieliśmy, że szkoła może dać farbę, więc gdyby się ktoś znalazł chętny do pomocy, byłby mile widziany. To, co się stało, przeszło nasze oczekiwania. Na apel dyrekcji i wychowawców bardzo szybko zareagowały rady rodziców. W gimnazjum ich przedstawicielem jest Eryk Grabowski, w szkole podstawowej Agata Hadała. To przypadkowa zbieżność nazwisk z dyrekcją szkoły. Widząc zapał do roboty wicedyrektor szkoły poddała myśl, by zorganizować konkurs na najładniej odświeżoną klasę. Nie miała pojęcia, co się będzie działo. Dziś jeszcze, choć minęło wiele tygodni, nie może o tym opowiadać bez emocji: - Zaczęło się od malowania ścian - przypomina Janina Dziedzina. - Zaraz jednak zaczęły się pytania, czy można na tych świeżo odnowionych ścianach coś powiesić. Więc odpowiadałam, że tak, tylko na listwach, by nie niszczyć roboty. Obserwowaliśmy, jak ojcowie przychodzili z synami, naszymi uczniami, w sobotę do pracy. Nie mogło być lepszego przykładu wychowawczego. Nauczyciele z uczniami malowali kaloryfery. Robiło się coraz piękniej. W niektórych klasach pomalowano ławki. Panie z rad rodziców doszły do wniosku, że trzeba powymieniać karnisze, firanki, zasłonki. Na ścianach powstawały niezwykłe malowidła, dzieła naszych uczniów. W jednej z sal, pracowni historycznej, powstał fresk na wzór malowideł egipskich. W ten sposób wygląd radykalnie zmieniło 25 sal lekcyjnych w obu szkołach. Rady rodziców wcześniej zadeklarowały kwoty po 300 zł na nagrody dla najładniejszych sal w obu szkołach. Wiadomo, każda jest przypisana konkretnej klasie i to uczniowie mieli otrzymać te pieniądze jako na swoje wspólne cele. Rodzice nie poprzestali na tym. Poszukali sponsorów i w sumie zdobyli prawie 6 tys. zł. Sam burmistrz Waldemar Serwiński, kiedyś dyrektor tej szkoły, zadeklarował 2300 zł, mówiąc, że z takim pospolitym ruszeniem na rzecz szkoły jeszcze się nie spotkał. W jury konkursu zasiadło siedemnaście osób łącznie z burmistrzem. Szkołę reprezentowały dwie dyrektorki i dwie nauczycielki świetlicowe. Pozostałe miejsca zajęli rodzice. Rozdzielili nagrody w sposób następujący: Szkoła Podstawowa - 1. Klasa II b z wych. Małgorzatą Mirek, 2. Klasa IV a z wych. Małgorzatą Beczkowicz, 3. klasy: III b z wych. Bożeną Wiechnik i klasa II a z wych. Barbarą Kapłon. Wyróżnienie otrzymała IV b, której zafundowano dodatkowo pobyt na basenie. Gimnazjum - 1. Klasa III c z wych. Piotrem Szkrobutem, 2. Klasa III a z wych. Jolantą Smydą, 3. Klasa I c z wych. Marzeną Marmuszewską, 4. Klasa I b z wych. Ewą Kucharczyk. 5. Klasa II a z wych. Elżbietą Dietzius. Nagrody wyniosły od 200 do 600 zł z przeznaczeniem na dofinansowanie zajęć i wycieczek edukacyjnych. Do prac włączyli się nawet licealiści. Wojciech Chmura "Dziennik Polski" 2007-11-08

Autor: wa