Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tajemnice grobu Mikołaja Kopernika

Treść

Z prof. dr. hab. Jerzym Gąssowskim, inicjatorem odkrycia grobu Mikołaja Kopernika w archikatedrze we Fromborku, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Panie Profesorze, czy są jeszcze prowadzone jakieś badania potwierdzające tożsamość Mikołaja Kopernika, czy nie są one już potrzebne?
- Tożsamość została poświadczona w sposób najzupełniej wystarczający, ale badania genetyczne, z tego, co się orientuję (bo nie są już one prowadzone pod moim kierownictwem), będą prowadzone dalej. Ale nie po to, żeby potwierdzić jego tożsamość, lecz uzyskać więcej informacji na temat samego astronoma. Nie jestem genetykiem, trudno mi powiedzieć, jakie to badania, ale na pewno dotyczące stanu zdrowia Kopernika w czasie śmierci czy koloru jego oczu. Ostatecznie są to sprawy zdecydowanie drugorzędne. Osobiście podjąłem się zorganizowania wielostronnych badań, w które było zaangażowanych tak na dobrą sprawę do trzydziestu osób i szereg instytucji. Badania były prowadzone przez Instytut Antropologii i Archeologii Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora oraz finansowane przez Fundację Bankową im. Leopolda Kronenberga. Ich celem była identyfikacja grobu - najpierw jego odnalezienie, a potem ostateczne potwierdzenie. Ponadto nie będę brał już w niczym udziału, ponieważ to i tak było zadanie, które robiłem niejako poza głównym nurtem moich badań i zainteresowań. Nigdy nie zajmowałem się tą epoką.

Całe szczęście, że się Pan Profesor zainteresował tymi poszukiwaniami...
- Szczęście, słusznie, ponieważ nie jest to tylko moja zasługa. Ja tu odegrałem rolę głównie w pierwszym etapie poszukiwań grobu i odkryciu resztek zwłok. W całym tym programie moje zadanie było takie jak dyrygenta w orkiestrze symfonicznej. Jemu przypisuje się jakość wykonania całości, ale na to przecież składają się liczni wykonawcy, którym też należy się chwała.

Czy przed przystąpieniem do badań w archikatedrze miał Pan Profesor tę pewność, że wykopaliska powinny zakończyć się sukcesem?
- Dość szczerze mówię, że z rozmaitych względów w ogóle najpierw nie chciałem tego robić. Byłem bowiem zajęty, ponieważ realizowałem inne programy i trochę mi to kolidowało, ale też nie bardzo wierzyłem, że coś z tego wyjdzie. To jest taki paradoks, że moi współpracownicy byli entuzjastycznie nastawieni, bardzo w to wierzyli i nie mieli żadnych wątpliwości, że ten sukces osiągniemy. Natomiast ja miałem cały czas obawy, że ogromny wysiłek może pójść na marne. I słuszne obawy, bo wystarczyło bardzo niewiele, żeby nic z tego nie wyszło, na przykład, żeby w czaszce, którą znaleźliśmy, były uszkodzone kości twarzowe, wówczas identyfikacja byłaby niemożliwa. Poza tym katedra jest ogromna, można ją badać sto lat i nic nie znaleźć, a pod jej posadzką znajduje się ponad sto pochówków, w ogromnej większości bezimiennych. Tablice z imionami i nazwiskami zmarłych wielokrotnie przesuwano, co spowodowało, że tak naprawdę nic nie jest na swoim miejscu. Wiadomo również, iż w XVII i XVIII wieku Szwedzi dokonywali tu profanacji grobów na wielką skalę.

A czy brał Pan Profesor pod uwagę możliwość, że szczątki Kopernika mogły zostać wywiezione przez Niemców do Królewca podczas prowadzenia przez nich tutaj przed wojną poszukiwań jego grobu?
- Nie, bo wie pan, oni odkryli jakieś późniejsze groby. Trzeba pamiętać, że nawet gdyby był to Kopernik, szansa na identyfikację była bardzo niewielka, gdyż nie istniały wówczas wiarygodne metody, np. badania DNA. Od tamtego czasu w tym zakresie dokonał się wielki postęp możliwości identyfikacji. Nie bardzo wiem, jakie mieli oni ostatecznie osiągnięcia, ale zapadło milczenie na ten temat. Zapewne uznali, że nic nie upoważnia ich do sądzenia, iż to Kopernik. Ale co najważniejsze, to my mamy potwierdzenie tożsamości Kopernika, a skoro je mamy, to znaczy, że Niemcy go nie wywieźli.

Kopiąc w pobliżu obecnego ołtarza Świętego Krzyża, oparł się Pan Profesor głównie na wskazówkach olsztyńskiego badacza doktora Jerzego Sikorskiego, który przyjął, że kanoników chowano w pobliżu ołtarza, przy którym posługiwali za życia? Czy może były też inne przesłanki, które potwierdzały tutejsze miejsce pochówku astronoma?
- Wie pan, tak naprawdę to nie było żadnych przesłanek poza tym przypuszczeniem doktora Sikorskiego, które ja uznałem za godne sprawdzenia.

A na jakiej podstawie oparł on tę swoją teorię?
- To jest długi wywód. Głównie na tym, jak obliczano kolejność ołtarzy, do których byli przypisani kanonicy. Wszystkie dotychczasowe poszukiwania były oparte na odwrotnym ich liczeniu - nie od głównego ołtarza, tylko od głównego wejścia do katedry. I rzeczywiście, kiedy policzyło się odwrotnie, tak jak miało być, czyli od głównego ołtarza, to się okazało, że tam znajduje się miejsce pochówku. Mówię to oczywiście w największym skrócie.

Na jakie trudności natrafił Pan Profesor podczas badań w świątyni? Czy były takie momenty, że chciał Pan Profesor wycofać się z tych prac?
- Nie, takich momentów nie było, natomiast jak rzadko kiedy napotykałem wyłącznie trudności.

Czyli nie były to dobre warunki do pracy?
- Były trudne warunki, a poza tym przeróżne inne problemy, o których ciężko byłoby opowiadać. W każdym razie mam bardzo duże doświadczenie w prowadzeniu prac archeologicznych i to w różnych krajach, ale nigdy nie miałem tak trudnych warunków, mimo że skala przestrzenna wykopalisk była niewielka. Napotykałem jakieś przedziwne trudności, nie chcę mówić, że nadprzyrodzone, ale z pewnością dziwne.

Co dokładnie znalazł Pan Profesor w grobie nr 13?
- Położenie i stan grobu Kopernika wskazują, że to jeden ze starszych grobów przy ołtarzu. Ten grób był uszkodzony, bo trumny wkopywano dość ciasno i późniejsze pochówki uszkadzały wcześniejsze. Po trumnie pozostały tylko ślady przebarwionej ziemi. Oprócz czaszki było jeszcze kilka kości tzw. długich, czyli głównie kości nóg. Po uzyskaniu kodu genetycznego przez profesora Wiesława Bogdanowicza udało się zidentyfikować, że te kości należały do tej samej osoby, co czaszka.

Żuchwy nie było?
- Ta żuchwa zniknęła gdzieś bez śladu, ale przy rekonstrukcji wyglądu głowy okazało się, że dało się ją łatwo niejako uzupełnić. Nikt nie miał wątpliwości, iż to nie jest problem, ponieważ zachowały się dobrze zęby w górnej szczęce.

W takim razie zrekonstruowaną twarz Kopernika można uznać za prawdziwą, za taką, jaką faktycznie była, czy to nie jest jeszcze do końca przesądzone?
- Czaszkę przekazaliśmy do analizy i rekonstrukcji twarzy do Komendy Głównej Policji, gdzie pracuje obecny podinspektor Dariusz Zajdel. Po wykonaniu rekonstrukcji twarzy byliśmy absolutnie pewni, że jest to Kopernik, można było już na tym zakończyć badania. Ale dzisiaj wymagane jest jeszcze potwierdzenie kodu DNA, nawet jeżeli mamy już co do tego pewność. To była bardzo dobra rekonstrukcja, a podinspektor Zajdel, który ją wykonał w ciągu dwóch miesięcy, niczym się nie sugerował, bo nie wiedział, czyją twarz rekonstruuje. Zapewniliśmy więc niejako wszystkie warunki bezpieczeństwa, bo on nie mógł się sugerować, wiedział tylko, że to bardzo ważne.

Czy znaleziona przez Pana Profesora czaszka zdradzała jakieś charakterystyczne cechy?
- Tak, dlatego że należała do dość niepospolitego typu układu twarzoczaszki, czyli do pewnego typu dziedzicznego, który nie jest za bardzo częsty. Poza tym miała pewne odkształcenia, które są widoczne również na autoportrecie Kopernika, jak na przykład lekkie zniekształcenia nosa. Na czaszce były też ślady cięcia nad lewym okiem, a na jednym z autoportretów Kopernika widać bliznę na poziomie brwi. Czaszka wskazywała na wiek zmarłego w przedziale 60-70 lat.

W jaki sposób udało się natrafić na włos Kopernika i w jakiej księdze go znaleziono? Kto w ogóle wpadł na pomysł takich poszukiwań?
- Na ten pomysł wpadli profesor Władysław Duczko z naszego Instytutu, który wtedy też pracował na uniwersytecie w Uppsali, i szwedzki astronom Göran Henriksson. W 2006 roku miałem w ramach Dni Polskich w Uppsali odczyt, na którym był również profesor Henriksson. Doszedł on do wniosku, że można by było poszukać śladów Kopernika w jego księgozbiorze. Profesor Henriksson miał łatwy dostęp do książki, która była bardzo ważna dla Kopernika. Był to kalendarz noszący nazwę "Calendarium Romanum", w którym były rozmaite tablice matematyczne, potrzebne do obserwacji nieba, z których Kopernik na co dzień korzystał. Profesor sądził, że tam mógłby się znaleźć jakiś ślad, niekoniecznie włos, np. kropla krwi, chociaż włosy też oczywiście wchodziły w rachubę.

Ile ostatecznie ich w tej księdze znaleziono?
- Znaleziono dziesięć włosów, z czego tylko cztery nadawały się do badań. Z tych czterech dwa okazały się włosami Kopernika.

DNA wyciągnięte z włosa od razu zgadzało się z DNA pobranym z czaszki czy były jakieś wątpliwości?
- Tak, zgadzało się. Nie było żadnych wątpliwości.

To znaczy, że nie są już potrzebne poszukiwania grobu wuja Kopernika, biskupa Łukasza Watzenrode, w celu porównań genetycznych? Czy może będą one jeszcze prowadzone?
- Szukaliśmy go bardzo długo i można powiedzieć skrupulatnie. Pan doktor Sikorski sądził, że wuj Kopernika też powinien być pochowany we Fromborku, ponieważ był tam biskupem. Ale wiemy również, iż na pewno umarł w Toruniu. W Toruniu był jego dom rodzinny, który stoi do dziś, i być może, że został on pochowany w tym mieście w jakimś rodzinnym grobie Watzenrodów. Problem w tym, że w Toruniu takiego grobu nie ma, z kolei epitafium biskupa znajduje się w Braniewie. We Fromborku zrobiliśmy wszystko, żeby odnaleźć jego grób, jednak nam się to nie udało. Może komuś się to jeszcze uda, chociaż szczerze wątpię, bo dokonaliśmy ogromnego wysiłku, żeby ten grób odkryć. Tak naprawdę nie ma już tam takiego miejsca, którego nie zbadaliśmy, gdzie mógłby być on pochowany.

Podobno mają zacząć się poszukiwania pavimentum Kopernika, czyli podestu badawczego, który skonstruował i używał do obserwacji nieba. Czy to prawda?
- Tak, ale to już nie my robimy, tylko badacze z Olsztyna. Bardzo dobrze, że w ogóle temat Kopernika jakoś ruszył, bo już o nim niemal zapomniano.

Opiekun archikatedry we Fromborku i inicjator poszukiwań grobu Mikołaja Kopernika ks. bp Jacek Jezierski planuje uroczysty pogrzeb astronoma. Czy wiadomo już, kiedy on będzie?
- Wiadomo, że w 2010 roku. Zbiegnie się on z uroczystościami 750-lecia Warmińskiej Kapituły Katedralnej, której Kopernik był członkiem.

Jaka jest waga odkrycia grobu Mikołaja Kopernika dla nauki?
- Wartość odkrycia jest rzeczywiście bardzo duża i wywołała ogromne zainteresowanie na całym świecie. Co dziwne, stosunkowo mniejsze w Polsce.

Dziękuję Panu Profesorowi za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-12-31

Autor: wa