Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tajemnice rodzinnego archiwum

Treść

Blisko 300 dokumentów z rodzinnego archiwum Marcelego Porowskiego, który w okresie Powstania Warszawskiego pełnił funkcję prezydenta stolicy, zostało przekazanych przez jego synową do Archiwum Państwowego m.st. Warszawy. Jadwiga Porowska odnalazła je niedawno, przeglądając i porządkując domowe pamiątki po teściu. Marcel Porowski to jeden z mniej znanych przywódców powstania, po wojnie za służbę Ojczyźnie był oskarżony przez komunistów o szpiegostwo i skazany na śmierć - wyrok ten zamieniono na dożywocie.
Bezcenne dokumenty przekazano wczoraj w Pracowni Naukowej Archiwum Państwowego m.st. Warszawy. W ich skład wchodzą wspomnienia Marcelego Porowskiego, wyroki sądów PRL, w tym wyrok śmierci, listy z więzienia komunistycznego. - Te dokumenty to w większości nigdzie niepublikowane rękopisy. Wśród nich znajduje się oryginalna dokumentacja dotycząca procesu komunistycznego i oskarżenia o współpracę z okupantem, a także wyrok z 10 lutego 1953 r. skazujący Marcelego Porowskiego na karę śmierci zamieniony po pół roku na karę dożywotniego więzienia. Jest też wyrok rehabilitacyjny z 1957 r., są listy pisane z więzienia - mówiła wczoraj Jadwiga Porowska w czasie uroczystości. Archiwaliów jest blisko 300. Jak zapewniała, dostępne będą one w celach naukowych i publicystycznych.
Wczoraj pokazano także pierwszy egzemplarz książki "Marceli Porowski - prezydent powstańczej Warszawy", którą opracowali na podstawie odnalezionych dokumentów: Jadwiga Porowska, dr Elżbieta Paziewska, red. Stanisław Zieliński i prof. Marian Marek Drozdowski. - Dzięki dokumentom udało mi się w ciągu pół roku napisać biografię Porowskiego w oparciu o to archiwum i inne źródła - mówił prof. Drozdowski, do którego Jadwiga Porowska zwróciła się z informacją o odnalezieniu dokumentacji. - Dla Warszawy to wielkie odkrycie, szczególnie kiedy świętujemy 66. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, ponieważ bardzo wiele tych dokumentów dotyczy powstania - podkreślał wczoraj prof. Marian Marek Drozdowski.
Podczas wczorajszej uroczystości przypomniano sylwetkę Marcelego Porowskiego, jednego z mniej znanych przywódców powstańczej stolicy (w trakcie okupacji posługiwał się pseudonimami: "Mazowiecki", "Wolski", "Andrzej Sowa"). Porowski urodził się w 1894 r. w Woli Bystrzyckiej. Ukończył politechnikę w Petersburgu, w latach 1919-1929 był naczelnikiem Wydziału Finansów Komunalnych w Departamencie Samorządu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a w latach 1929-1939 dyrektorem Związku Miast Polskich. Tutaj w 1934 r. spotkał się z prezydentem stolicy Stefanem Starzyńskim i wtedy rozpoczęła się ich przyjaźń. We wrześniu 1939 r. Starzyński mianował go delegatem na południowe dzielnice stolicy.
W czasie okupacji Porowski pracował w Miejskim Biurze Dzielnicy Warszawa-Śródmieście jako wicedyrektor Wydziału Administracyjnego i Miejskiego Biura Kontroli. Od lipca 1941 r. pełnił obowiązki delegata rządu dla m.st. Warszawy, a od 5 sierpnia 1944 r. dodatkowo prezydenta i komisarza cywilnego powstańczej Warszawy.
Po wojnie Porowski pracował w Ministerstwie Administracji Publicznej, a od 1950 r. w Ministerstwie Gospodarki Komunalnej, po przejściowym aresztowaniu na przełomie lat 1945/1946 znajdował się pod stałą obserwacją Urzędu Bezpieczeństwa. Aresztowano go 8 grudnia 1951 r. pod zarzutami szpiegostwa i współpracy z Niemcami, a 10 lutego 1953 r. skazano na karę śmieci, którą zamieniono na dożywocie. Został zrehabilitowany w 1957 roku. Ze zrujnowanym zdrowiem, bez możliwości powrotu do aktywnej pracy zawodowej pisał artykuły na temat konieczności odrodzenia samorządu terytorialnego, jednak były one odrzucane przez kolejne redakcje. W ostatnich latach życia spisywał wspomnienia. Zmarł w 1963 roku.
Zdaniem historyków, w domach warszawiaków może sie znajdować jeszcze wiele podobnych archiwalnych skarbów. Ludzie po wojnie nie chwalili się dokumentami związanymi z okupacją i Powstaniem Warszawskim, bo łatwo można było trafić "pod skrzydła" bezpieki, a w konsekwencji - na ławę oskarżonych, gdyż komuniści walczyli z tradycjami wolnej Polski. Nierzadko dzieci i wnuki nic nie wiedzą o zawartości pamiątek, jakie pozostały po dziadku lub babci, jeśli powstaniec zmarł w latach PRL i nikomu nie mówił o zawartości archiwum. Czasami odnajdują się dokumenty, które wcześniej uznano za zaginione.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-08-03

Autor: jc