Terapia przez internet
Treść
Rozmowa z Grzegorzem Strojnym, twórcą wirtualnej "Psychodni" - psychologicznej strony internetowej WSB-NLU: www.psychodnia.pl
-Skąd pomysł, by do ludzi docierać poprzez internet?
- Internet w ostatnich latach przeżywa olbrzymi rozwój. Na stałe wkomponował się już w nasze życie. Stąd pomysł, by poprzez sieć dotrzeć do młodego człowieka. Jestem świadomy ograniczeń takich "internetowych" konsultacji. Rozwiązania na odległość, bez tak ważnego bezpośredniego kontaktu nie jest "ofertą terapii" w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ale równocześnie świadomy jestem różnorakich korzyści płynących dla osób poszukujących, bądź potrzebujących. W ten sposób przecież też można dać oparcie, uwagę, wrażliwość. Poza tym "Psychodnia" daje możliwość "oswojenia się" z psychologiem, co może być pomocne przed podjęciem decyzji o kontakcie osobistym. "Psychodnia" to taki nowoczesny telefon zaufania, internetowa konsultacja w sprawach bynajmniej nie wirtualnych. Strona powstała przy dużym zaangażowaniu Urszuli Makosz z WSB-NLU, gdzie od dwóch lat prowadzę Gabinet Konsultacji Psychologicznych dla studentów tej uczelni.
- Czy to sposób na przełamanie oporu przed skorzystaniem z pomocy psychologa czy psychoterapeuty?
- Z perspektywy czasu widzę, jak zmienia się świadomość społeczna - a może bardziej precyzyjnie - świadomość studentów WSB: coraz chętniej otwierają się oni na możliwość kontaktu z psychologiem, szukają oparcia w sytuacjach trudnych czy poszukują możliwości doskonalenia swych umiejętności kontaktów międzyludzkich. Świadczyć to może o przełamywaniu pewnej bariery, obawy przed kontaktem z psychologiem, zaakceptowaniem faktu, że w niektórych sytuacjach życiowych warto zdecydować się na takie właśnie rozwiązanie. O przełamywaniu często funkcjonującego stereotypu, że to dobre dla świrów, albo dla ludzi słabych. W tej zmianie świadomościowej "Psychodnia" też ma swą rolę do spełnienia.
- Dla kogo stworzył Pan "Psychodnię"?
- Jest ona adresowana do ludzi młodych. Zachęca ich do poszukiwania odpowiedzi na tożsame z ich etapem rozwojowym pytania. Inspiruje do pełniejszego rozwoju, odpowiada, jak lepiej funkcjonować, czy jak radzić sobie w sytuacjach trudnych. Może stanowić doraźny sposób na poradzenie sobie z przeżywaną trudnością. Droga ku dorosłości, samodzielności, odpowiedzialności, czy - jak inni wolą - po prostu dojrzewania, to proces długi i często burzliwy. Pojawia się wiele pytań, na które brak gotowych odpowiedzi. Każdy poprzez swe doświadczenie, przez to, w co wyposażyli go jego rodzice, czy opiekunowie, poprzez kontakt z innymi ludźmi zdobywa odpowiedzi na te pytania, uczy się relacji z drugim człowiekiem i kształtuje swą osobowość. W tej drodze często jednak można czuć się osamotnionym. Niezrozumianym. Nieakceptowanym. Bez oparcia o bliskie osoby. Staramy się orientować młodych ludzi wokół wartości pozytywnych. "Psychodnia" stawia na inspirację do rozwoju osobistego, do rozwoju umiejętności międzyludzkich: asertywności, sposobów rozwiązywania konfliktów, dobrej komunikacji, skutecznych sposobów radzenia sobie ze stresem czy z uczuciami, których wyrażania często się obawiamy. Podkreśla przejrzystą postawę wobec uzależnień. "Psychodnia" dostarcza wiedzy jak zadbać o swe zdrowie psychiczne, jak radzić sobie z naciskiem z zewnątrz, jak efektywnie organizować swój czas, czy w końcu jak zapobiegać stanom obniżonego nastroju. Podpowiada, jak lepiej funkcjonować na co dzień. Akcentuje również rozwój duchowy, przy zaangażowaniu m. in. duszpasterza akademickiego o. Roberta Więcka czy Wojciecha Kudyby. Dostarcza informacji, gdzie w Nowym Sączu można szukać specjalistycznej pomocy. W końcu daje możliwość wymiany poglądów, dzielenia się swym doświadczeniem, stwarza przestrzeń na nasze prawdziwe "JA", często skrywane pod śmiechem, ironią, pozerstwem czy dumą. Stanowić może ona swoistą grupę wsparcia dla osób potrzebujących. Ale jest też miejsce na sprawy lżejsze: recenzje ciekawych filmów czy mp3, przy których można się po prostu pośmia.
- Czy pomógł Pan już komuś, kto prosił o wsparcie e-mailując do "Psychodni"?
- Mam taką nadzieję. Otrzymujemy mnóstwo listów z pytaniami, prośbami o pomoc od młodych ludzi z całej Polski. Niektórzy z nich piszą ponownie, by podzielić się swymi dalszymi losami, swymi sukcesami. Niektórzy ośmielają się i podejmują kontakt z psychologiem, ale to ich własny sukces. To oni przełamują swe przekonania, próbują nowych sposobów zachowań. Konfrontują się ze swymi obawami czy słabszymi stronami funkcjonowania.
- Z czym młodzi ludzie najczęściej się do Pana zwracają?
- Trudno mi skategoryzować wszystkie problemy, z jakimi zwracają się do nas. Naprawdę, to bardzo indywidualne sprawy. Dla każdego przecież co innego stanowić może problem: od trudności w relacjach międzyludzkich, czy zaniżonego poczucia własnej wartości, przez sprawy związane z podejmowaniem istotnych decyzji, aż na przypadłościach klinicznych skończywszy. Są też tacy, którzy po prostu chcą opisać swe, nieraz trudne losy, by ktoś to przeczytał i dał odczuć, że to dla kogoś ważne.
- Podobno pomaga Pan maturzystom niezdecydowanym na wybór przyszłej drogi zawodowej i życiowej?
- Matura i wybór dalszej drogi kształcenia, to także trudny moment. Myślę, że "Psychodnia" może towarzyszyć również w tych dylematach. Na jej stronach znajduje się wiele materiałów, które mogą być pomocne. Nie zajmuję się jednak doradztwem zawodowym w dosłownym tego słowa znaczeniu.
- Jak długo istnieje strona?
- Około dziesięciu tygodni.
- Ile w tym czasie było odwiedzin?
- Pięć i pół tysiąca.
- Czy "Psychodnia" się zmienia?
- Nie może być inaczej. Zmienia się ilościowo i jakościowo. "Psychodnia" wciąż się rozwija. Powstają nowe działy, nawiązujemy współpracę z innymi portalami psychologicznymi czy z psychologami, którzy chcą się zaangażować w realizację tej idei. Jesteśmy otwarci na nowe pomysły z zewnątrz. W procesie tworzenia strony cały czas bierzemy pod uwagę ocenę, jaką otrzymujemy od użytkowników. Osoby interesujące się psychologią czy zajmujące się pomaganiem, a pragnące podzielić się swymi refleksjami - zapraszam do współpracy gstrojny@wsb-nlu.edu.pl.
Rozmawiała Monika Kowalczyk
"Dziennik Polski" 2005-06-17
Autor: ab