Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To miała być pożyczka

Treść

Była posłanka PO Beata Sawicka kontynuowała składanie wyjaśnień przed warszawskim sądem, które przerwano w poniedziałek po tym, jak rozpłakała się, opowiadając o coraz bliższej zażyłości z agentem CBA. Sawicka utrzymywała, że nie czerpała żadnych korzyści materialnych przy załatwianiu dla "Tomasza" działki budowlanej na Helu.

- Mówił, że interesują go duże aglomeracje nadmorskie jak Sopot czy Gdynia - deklarowała wczoraj Sawicka, która przyznała, że postanowiła pomóc "Tomaszowi" i zapytała swego znajomego - posła Sławomira Wałęsę - czy zna gminy, w których władze "są nastawione na rozwój". Według niej, Wałęsa takiej wiedzy nie posiadał, ale poradził, by zapytać innego posła PO - Marka Biernackiego. Ten z kolei miał powiedzieć, że każdy wójt czy burmistrz "z otwartymi rękoma przyjmie inwestora".
Biernacki miał zasugerować też, aby zwrócić się do burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Posłanka zapewniła, że w rozmowach z posłami PO nie było żadnej mowy o jakichkolwiek korzyściach osobistych. Dodała też, iż to agent namówił ją na wspólny wyjazd na Hel. Zadeklarowała przy tym, że nigdy nie żądała jakiejkolwiek gratyfikacji finansowej za pomoc udzieloną udającym biznesmenów agentom CBA. Według niej, pieniądze były pożyczką na kampanię wyborczą, którą jej obiecali, a czego teraz się wypierają.
Sawicka powiedziała, że 5 września 2007 r., po raz pierwszy spotkała drugiego agenta CBA, przedstawiającego się jako Marek Przecławski. - Wtedy nie zwróciłam na to uwagi, ale ilekroć coś mówił, nachylał się do kołnierza w swoim płaszczu, a nie robił tego, kiedy ja mówiłam. Dlatego w operacyjnym nagraniu naszej rozmowy tak dobrze słychać słowa agenta, a moich już nie - zeznawała przed sądem była posłanka PO.
Agent CBA spotkał się z Sawicką 8 września 2007, gdy do parku przyniósł jej bukiet kwiatów i ciemną torbę, w której było 50 tys. złotych. - Zajrzałam do torby, ale nie widziałam w niej pieniędzy, bo były one owinięte w dodatkowy papier. Gotówkę wyjęłam dopiero w pokoju domu poselskiego - dodała. Film pokazujący przekazanie tych pieniędzy upublicznił szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji przed wyborami w 2007 roku. Była posłanka pytana przez sąd, jak chciała wyjaśnić pochodzenie tej kwoty wobec Państwowej Komisji Wyborczej, oświadczyła, że "nie miała pomysłu, w jaki sposób te pieniądze rozdysponuje".
Amb
"Nasz Dziennik" 2009-10-08

Autor: wa