Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trzeba wyjść na ulice

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z Piotrem Dudą, przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, rozmawia Maciej Walaszczyk

Podczas konwencji sondującej potencjał zjednoczeniowy prawicy powiedział Pan, że sytuacja dojrzała do tego, aby obalić rząd Donalda Tuska. Na jakie konkretne działania po wakacjach chce to przekuć „Solidarność”?

– „Solidarność” jako związek zawodowy od kilku lat bardzo energicznie walczy z tym rządem. Wcześniej próbowaliśmy z nim prowadzić dialog społeczny, ale dialog przekształcił się w walkę. Świadczą o tym nasze działania, także wspólne inicjatywy z Prawem i Sprawiedliwością czy z Radiem Maryja w sprawie koncesji dla Telewizji Trwam podczas marszu „Obudź się, Polsko”. Rok temu organizowaliśmy duży kilkudniowy protest pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa”. To wszystko pokazuje, że „Solidarność” zawsze jest gotowa do protestów. Wielokrotnie pokazywaliśmy Polakom, że należy wyjść na ulice i faktycznie pokazać temu rządowi, gdzie jest jego miejsce. Bo miejsce rządu Donalda Tuska jest na śmietniku historii.

Mimo że wielu się z tym zgadza, nie wszyscy są gotowi podjąć czynny protest.

– Dowodem naszego zaangażowania jest np. walka o wiek emerytalny. To problem około 16 milionów ludzi. Tymczasem na ulicach protestowała tylko „Solidarność”. Czas najwyższy, żeby nie narzekać przed telewizorem czy na forach internetowych. „Solidarność” sama za wszystkich tego rządu nie obali. My możemy wychodzić na ulice, ale tutaj potrzeba głosu tych wszystkich, którzy są niezadowoleni z rządu. Nie wystarczy narzekać. Trzeba poświęcić swój czas, wyjść na ulice i zamanifestować swoje niezadowolenie. Jeżeli słyszę polityków koalicji rządzącej, którzy z niebywałą hipokryzją mówią, że mają wotum zaufania, to ja pytam: jakie jest to wotum zaufania? Oni sami sobie go chyba udzielili, ponieważ społeczeństwo dziś im nie ufa. Widać to nie tylko na podstawie sondaży.

Życzył Pan wyborcom Platformy pracy na umowę-zlecenie. Chce Pan otworzyć oczy tym, którzy dali koalicji PO – PSL mandat do rządzenia?

– Tak rzeczywiście jest. Część wyborców PO głosuje na nich tylko dlatego, że nie lubi prezesa Kaczyńskiego. Czy w ten sposób można podchodzić do wyborów? Trzeba brać pod uwagę fakty, to, co rzeczywiście robi Platforma Obywatelska. A tutaj lista przewin jest długa. Jak wiele złego uczyniono polskim pracownikom, młodym ludziom zatrudnianym na umowach śmieciowych. Ekipa Donalda Tuska podwyższyła wiek emerytalny. Dlatego ci, którzy uważają, że będą głosowali na PO, bo chcą zrobić na złość prezesowi Kaczyńskiemu, niech sami do śmierci pracują na umowę-zlecenie i poniżej najniższego wynagrodzenia. Na to głosowali, więc tego im życzę. Czasem wydaje mi się, że właśnie wyborcy PO, skoro tego chcą, powinni podlegać nowym zasadom wieku emerytalnego. Podobnie jest ze związkami zawodowymi w zakładach pracy. Są pracownicy, którzy do nich należą, płacą składki i dzięki temu wszystkim pracownikom w firmie dzieje się lepiej, mają swoją reprezentację wobec pracodawcy. Ale są też ludzie, którzy tylko korzystają z tego, co załatwił związek zawodowy, a równocześnie mają największe pretensje i roszczenia wobec związków. To się powinno zmienić. Podobnie jest z tymi, którzy dzisiaj kibicują nam przed internetem i pretensjonalnie piszą na forach pod adresem „Solidarności”: „Zróbcie coś!”. To nie tak. Wspólnie musimy to zrobić. Dokładnie to miałem na myśli, przemawiając podczas sobotniej konwencji. Bo na stagnację i wirtualne „społeczeństwo obywatelskie”, które nigdy, gdy potrzeba, nie wychodzi na ulice, liczy właśnie rząd Donalda Tuska.

Namawia Pan działaczy związku, aby angażowali się w wybory samorządowe, podczas których „Solidarność” chce współpracować z PiS. Chodzi o kandydatów na szczeblu gminnym, powiatowym czy także wojewódzkim?

– Zawsze mówiłem, już gdy byłem szefem regionu, aby działacze związkowi angażowali się w wybory samorządowe, ponieważ to one są dla nas najważniejsze. To są nasze małe ojczyzny, czy to w mieście, czy w gminie, czy w sejmiku wojewódzkim. To samorządy są odpowiedzialne za szkoły, szpitale – i my tutaj powinniśmy być. Jeśli więc pojawiają się pewne obszary współpracy z PiS, to trzeba to robić. Zresztą działacze „Solidarności” będą również startować z list komitetów pozapartyjnych, lokalnych, i tam także mają się angażować. Namawiam ich do tego, powtarzając, że mają startować nawet z kół osiedlowych czy wędkarskich. Bo najważniejsze jest to, by w radach gmin i miast była dobra reprezentacja interesów pracowniczych, by byli tam ludzie, którzy czują i rozumieją problemy lokalnych społeczności pod względem praw pracowniczych i tego, co dzieje się w istniejących tam zakładach pracy. Naszym zadaniem jest wyjście poza miejsce zatrudnienia i działalność związkową, naszym zadaniem jest również aktywność społeczna w lokalnych wspólnotach. Wiele zakładów pracy przekonało się już, że np. nieodpowiedzialna decyzja władz samorządowych dotycząca chociażby nakładania lokalnych podatków spowodowała kłopoty. Dlatego w Polsce potrzeba radnych z zacięciem związkowym i pracowniczym. Jeśli więc na tym polu możemy współpracować z PiS, to jestem na to otwarty.

A wybory parlamentarne?

– O tym na razie nie myślę. Na kongresie zjednoczeniowym prawicy przytaczałem słowa św. Jana PawłaII, który mówił, że władza przechodzi z rąk do rąk, a my mamy być zawsze z pracownikami. Na pewno będziemy wspierać takie partie jak Prawo i Sprawiedliwość czy Solidarna Polska, która zawsze w kwestiach dotyczących spraw pracowniczych była po odpowiedniej stronie. Zawsze będziemy wspierać te partie, które nie chcą dominacji praw rynkowych nad interesem społecznym. Dzisiaj, choć w Konstytucji mamy zapis o społecznej gospodarce rynkowej, która ma być podstawą ustroju gospodarczego państwa, prezydent Komorowski nie stoi na straży tych gwarancji. W 90 proc. dominuje rynek, a prawa pracownicze i socjalne są zepchnięte na bok. Dlatego działania „Solidarności” idą w kierunku pilnowania polityków, którzy jednego dnia mówią jedno, a po objęciu władzy podejmują zupełnie inne decyzje. Chcemy, żeby kadencja nowej koalicji rządowej rozpoczęła się od powrotu do niższego wieku emerytalnego i likwidacji rozwiązań antypracowniczych. Tak jak stało się to w Niemczech: wprowadzono płacę minimalną na obszarze całego kraju.

Może powstać pewien zgrzyt: Solidarna Polska zbliżyła się z grupą Jarosława Gowina, która popierała wszystkie krytykowane przez Pana rozwiązania.

– No właśnie, tutaj widać tło jednoczenia się tych partii. Pan prezes Gowin na chwilę obecną powinien być w politycznym czyśćcu i jasno określić się, jak będzie podchodził do problemu wieku emerytalnego. Czy będzie tak liberalny w kwestii rozwiązań na rynku pracy? Dziwię się panu Ziobrze, który zakładając nowy klub parlamentarny wraz z liberałami, nazywa go „Sprawiedliwa Polska”. Widać, że nie chodzi tutaj o program, ale o stołki. Wyborcy, których „Solidarność” jest niemałym wyrazicielem, są delikatnie tym faktem zaniepokojeni. Naszym zadaniem jest odsunięcie od władzy tego układu rządowego. Wierzę, że wspólnie możemy wyjść na ulice i to wszystko razem zamanifestować i wykrzyczeć. Oni nie mają żadnych hamulców, honoru czy poczucia wstydu. Solidarny sprzeciw jest jedynym sposobem na zmianę w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 18 lipca 2014

Autor: mj