Turystyka, promocja i pieniądze
Treść
Do podjęcia wielkiej akcji promocyjnej (billboardy, spoty w radiu i telewizji, reklamy w prasie i internecie) namawiał radnych i burmistrza prezes Krynickiej Organizacji Turystycznej Maciej Zieliński. Emil Bodziony studził zapał gościa sesji Rady Miejskiej, tłumacząc, że gmina nie jest w stanie wydawać milionów zł, ponieważ czeka ją kilka dużych inwestycji. Działająca od kilku lat KOT skupia ok. stu firm, stowarzyszeń i instytucji. Ostatnią, która do niej przystąpiła, jest PTTK. Organizacja działa prężnie, bierze udział w targach krajowych i zagranicznych, wydaje materiały promujące uzdrowisko, przy współpracy samorządu prowadzi Centrum Informacji Turystycznej. Gmina wspiera ją rocznie dotacją w wysokości zaledwie 20 tys. zł. Dlatego w piśmie skierowanym niedawno do Emila Bodzionego prezes Maciej Zieliński zwrócił się z prośbą o zwiększenie w budżecie na rok 2008 dofinansowania do 70 tys. zł, argumentując to m.in. koniecznością wydłużenia godzin pracy CIT w sezonach turystycznych, zatrudnienia dodatkowych pracowników (na razie jest to tylko 1,5 etatu), modernizacji pomieszczeń i sprzętu. Ponadto KOT zawnioskował o zwiększenie funduszy na kampanię telewizyjną w wiodących stacjach w Polsce i u wschodnich sąsiadów, którzy chętnie odwiedzają Krynicę. Zaproponował też akcję billboardową w kraju i za granicą, reklamy w prasie i internecie, organizację dużych imprez plenerowych, zmianę szaty graficznej i funkcjonalności strony internetowej UM, podjęcie inicjatyw wydawniczych. Podczas piątkowej sesji Maciej Zieliński rozwinął te tezy, podkreślając, że poza okresem Forum Ekonomicznego i Festiwalu im. Jana Kiepury, informacja o perle uzdrowisk kończy się na skrzyżowaniu na... Krzyżówce. Dotacja 20 tys. zł to tyle, co nic. - Żeby Krynica mogła zarabiać, żeby utrzymała swój prestiż znanego kurortu, musi najpierw sporo zainwestować - podkreślał szef KOT. - Innej drogi nie ma. Na razie z promocją jej walorów turystycznych, wypoczynkowych i leczniczych jest źle. Nigdzie nas nie widać. Stąd zrodził się pomysł ustawienia billboardów przy ruchliwych drogach krajowych, m.in. na zakopiance. Trzeba też włączyć się mocniej finansowo w przygotowania do budowy lotniska komunikacyjnego w Starym Sączu, zwiększyć swoją składkę na opracowanie dokumentacji z 12,5 tys. zł do co najmniej 25 tys. zł. Lotnisko to szansa właśnie dla nas, ułatwienie dostępu gości z całego świata. Trzeba też zrobić wszystko, aby Krynica była widoczna w internecie. Nie ma u nas ścieżek rowerowych, o parku wodnym mówi się tylko przed wyborami, a potem się o nim zapomina. Promocja to nie tylko sprawa hoteli, sanatoriów, pensjonatów, biur podróży - to także interes samorządu lokalnego. Burmistrz Emil Bodziony przyznaje, że nie jest z promocją najlepiej, ale też przestrzega przed defetyzmem. Jego zdaniem marka Krynica jest rozpoznawana w Polsce i za granicą. Na milionowe akcje promocyjne samorządu nie stać, w obliczu wielkich inwestycji, m.in. budowy toru saneczkowego i modernizacji sieci wodociągowo kanalizacyjnej. - Składka dla KOT wzrosła za moich czasów z 6 tys. rocznie do 20 tys. zł - podkreśla Emil Bodziony. - Członkowie KOT muszą sobie też uzmysłowić, że oni również powinni w większym stopniu finansowo włączyć się w promocję Krynicy, bo przecież to także jest ich interes. Gmina na trzy lata oddelegowała jednego pracownika do CIT, ale dłużej takiej sytuacji nie można było utrzymywać. Nie jest tak, że nic nie robimy. Przez trzy miesiące reklamowy film o naszym zdroju był pokazywany w pociągu, który w Krakowie dowozi turystów do lotniska w Balicach. Jeśli chodzi o 70 tys. zł to ten wniosek trafi do komisji, które zajmują się budżetem na rok 2008. Jesteśmy za lotniskiem w Starym Sączu, ale moje obawy budzą zapowiedzi, że tam będą mogły siadać tylko niewielkie samoloty, a boeingi 737 tylko z połową paliwa w baku, bo za krótki będzie pas startowy. Tam powinny lądować pojazdy czarterowe, które by zabierały po 200-300 pasażerów. Niezadowolony z dotychczasowwej promocji miasta jest przewodniczący RM Jan Boligłowa, który sądzi, że Krynica źle się reklamuje. Łagodniej ocenia tę kwestię wiceprzewodnicząca Małgorzata Półchłopek, która uważa, że stanowisko KOT jest zbyt roszczeniowe wobec samorządu. - Trzeba powołać specjalną komisję czy radę, złożoną ze wszystkich zainteresowanych stron, by wspólnie wymyślić mądrą koncepcję - mówi Małgorzata Półchłopek. - Trzeba też znaleźć profesjonalistów, którzy znają się na przedsięwzięciach promocyjnych. Rzecz w tym, żeby podjąć starania, które będą przynosić efekty. (PG) "Dziennik Polski" 2007-12-04
Autor: wa