Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Voodoo Perquisa

Treść

Damien Perquis budził emocje, zanim jeszcze założył koszulkę piłkarskiej reprezentacji Polski. Od soboty znów jest o nim głośno. Strzelił jedynego gola w towarzyskim meczu kadry ze Słowacją, po czym przyznał się do uprawiania rytuałów voodoo.

Perquis urodził się we Francji, ale jego przodkowie (babcia i pradziadek) pochodzili z naszego kraju. Franciszek Smuda, selekcjoner reprezentacji, szukający po całym świecie piłkarzy z polskimi korzeniami, wpadł na pomysł, aby podarować mu paszport (oczywiście nie bezpośrednio) i powołać do kadry na Euro. Sam zawodnik się wahał albo przynajmniej tak sprawę przedstawiały media nad Sekwaną sugerujące, że czeka na sygnał od selekcjonera Trójkolorowych. Gdy ten nie nadszedł, odpowiedział pozytywnie na ofertę Smudy. Zastrzegł przy tym, że nigdy nie stawiał reprezentacji Francji wyżej od Polski. Podobne głosy nazwał dziennikarskimi wymysłami. Smuda, mający problemy z obsadą środka obrony, w Perquisie znalazł lek na słabości trapiące jego drużynę. W naszych barwach zadebiutował 6 września 2011 roku. Pół roku później złamał rękę w łokciu. Wydawało się, że na Euro nie pojedzie, zwłaszcza że od tego czasu w ogóle nie grał. Mimo to selekcjoner, wyraźnie go forujący, zabrał go na zgrupowanie do Lienz, a teraz zabierze na mistrzostwa. W sobotę piłkarz pokazał, że faktycznie może być dość mocnym punktem zespołu. Strzelił efektownego gola Słowacji, ale mniej się mówiło o nim, a więcej o gestach, jakie po chwili wykonał. Przez moment wydawało się, że wskazując na swój łokieć, mówi: "Jestem zdrowy, nic mnie nie boli". Pozory. Sam po meczu przyznał, że był to rytuał voodoo. - Skierowałem go do ludzi zazdrosnych, złośliwych, na każdym kroku życzących mi kolejnej kontuzji. Nie udało się im, wracam do zdrowia - powiedział, wprawiając wszystkich w osłupienie. Jeszcze bardziej zaskoczył Tomasz Rząsa, dyrektor reprezentacji ds. kontaktów z mediami. Zapytany o komentarz odparł: - Damienowi chodziło o to, by pokazać, że człowiek pozbywa się wszelkich trosk i zmartwień, że kłopoty są już za nim. To był bardzo szczery i bardzo sympatyczny gest - podkreślił.
Czy faktycznie można tak go ocenić? - Magia voodoo jest kultem opętańczym, formą spirytyzmu, który może być furtką do zniewolenia demonicznego. Ludzie praktykujący voodoo do końca nie są świadomi tego, z jakimi siłami mają do czynienia. To wychodzi dopiero w konfrontacji z chrześcijaństwem - powiedział nam o. Aleksander Posacki SJ, wybitny specjalista w zakresie teologii duchowości, znawca demonologii. Jak podkreślił, voodoo ma wiele wymiarów, często usypia świadomość. Ludzie odbierają je jako folklor, obyczaj, nie dostrzegając problemów duchowych i teologicznych. - Voodoo posiada oręż zarówno obronny, jak i zaczepny. Potrafi atakować, czego przykładem są słynne laleczki służące do wizualizacji wroga. O tym, że magia voodoo działa realnie, nie jest przesądem w sensie oświeceniowym i zabobonem w sensie teologicznym, świadczą ofiary, które spotyka się przede wszystkim na Haiti - dodał o. Posacki. Jak zatem potraktować gest Perquisa? - Jeśli ktoś reklamuje voodoo, przy okazji promuje niebezpieczną rzeczywistość magiczną, z której ogromna większość nie zdaje nawet sobie sprawy - zaznaczył o. Posacki. Fakt, że Perquis jest reprezentantem Polski, kimś, na kim za kilkanaście dni skupi się uwaga milionów kibiców, kimś, kto stanowi pewien wzorzec zachowań dla młodych ludzi, nie pozwala przejść obojętnie nad tym wydarzeniem. W tym kontekście jego zachowanie budzi oburzenie.

Piotr Skrobisz

Nasz Dziennik Wtorek, 29 maja 2012, Nr 124 (4359)

Autor: au