Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"W automacie" - potwierdza technik

Treść

Odtworzone z nagrań rejestratora dźwięki ostatnich 40 minut tragicznego lotu PLF101 do Smoleńska znamy w trzech wersjach: MAK, komisji Jerzego Millera i Instytutu Ekspertyz Sądowych im. J. Sehna w Krakowie. Komisja ministra Millera korzystała z ekspertyzy Centralnego Laboratorium Kryminalistyki Komendy Głównej Policji. Ale nie wiadomo, które fragmenty zidentyfikowali policyjni specjaliści, a które uzupełniła czy zmieniła sama komisja. W każdym razie pod dokumentem stanowiącym załącznik nr 8 do protokołu komisji widnieją jedynie podpisy dwóch jej członków. Transkrypcję MAK podpisali zarówno Rosjanie zajmujący się nagraniem, jak i uczestniczący w odsłuchiwaniu Polacy (nie wszyscy). Natomiast Instytut Sehna pracujący na potrzeby prokuratury dostarczył obszerną ekspertyzę, z której upubliczniono jedynie fragment zawierający treść nagrania. Nic nie wskazuje na to, aby prokuratura mogła jakoś w niego ingerować. Byłoby to zresztą złamaniem zasad procedury karnej.
Jako pierwszy swoje wyniki opublikował MAK. Moskiewskie odczytanie rozmów z kabiny nie zostało wykonane przez profesjonalistów ani przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Rosjanom pomagało w różnych okresach czterech Polaków, dość przypadkowo dobranych i niemających żadnych doświadczeń w zakresie badań akustycznych, fonoskopijnych itp. MAK ograniczył się do przyjęcia wyników ich pracy w zakresie wszystkich rozmów prowadzonych w języku polskim, sam uzupełniając jedynie rosyjskie zdania smoleńskich kontrolerów, ale te były akurat co do brzmienia jasne i wyraźne. Tabela MAK sporządzona na początku maja 2010 r. liczy 41 stron i nie zawiera żadnych śladów dokładnych badań taśmy. To po prostu lista wypowiedzi w dwóch kolumnach: po rosyjsku i po polsku. Czasem trudno się zorientować, w jakim języku padła oryginalna wypowiedź. Nie rozdzielono też kanałów zapisu dźwięku. Brak jest jakichkolwiek innych odgłosów poza sygnałem radiolatarni i głosami TAWS. Ten stenogram jest oczywiście najuboższy. Rosjanie posłużyli się do opisu czasem moskiewskim (początek 10 h 02 min 48 s), jako podstawę traktując czas zegara samego rejestratora, który różni się od astronomicznego mniej więcej o 3 sekundy. Rosjanie później zamawiali jeszcze w zewnętrznej firmie analizę krótkiego fragmentu - jednego zdania dyrektora Protokołu Dyplomatycznego Mariusza Kazany, tylko po to, żeby upewnić się, iż ten powiedział: "No to mamy kłopot".
Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego dostarczyła tabelę liczącą 130 stron, ale zastosowana forma prezentacji - coś w rodzaju pionowej osi czasu - powoduje, że całe strony są niemal puste, mamy natomiast lepszy ogląd upływu czasu, przy czym ten zespół posłużył się czasem uniwersalnym: początek 6 h 02 min 53 s. Tu także występują tylko słowa i najwyraźniejsze dźwięki, takie jak markery radiolatarni i komunikaty TAWS. Natomiast rozdzielono kanały zapisu i wykryto część przesłuchów między nimi.
Piotr Falkowski

Nasz Dziennik Poniedziałek, 23 stycznia 2012, Nr 18 (4253)

Autor: au