Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wątków jest coraz więcej

Treść

Na razie nie można określić nawet przybliżonej daty zakończenia śledztw związanych z porwaniem i zamordowaniem Krzysztofa Olewnika, prowadzonych przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku. - Nie można ocenić, czy to już półmetek, czy inny etap, ciągle dochodzą nowe okoliczności sprawy, które wymagają wyjaśnienia - mówi rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku prokurator Krzysztof Trynka.

Obecnie w Gdańsku są prowadzone przez czterech prokuratorów dwa śledztwa: jedno - wątek kryminalny - dotyczy okoliczności samego porwania i zgonu, a drugie - nieprawidłowości w prowadzeniu postępowania przez organy policji i prokuratury po uprowadzeniu Olewnika. - Obydwa śledztwa są przedłużone do 31 grudnia bieżącego roku. Ale można powiedzieć, że w tym terminie nie zostaną zakończone. Pierwsze ma około 40 wątków, drugie - około 30. Te śledztwa są, jak na razie, w różnym stopniu wyjaśnione i na wnioski jest za wcześnie - podkreśla prokurator.
W najbliższy piątek przed sejmową komisją śledczą ponownie będzie zeznawał Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa. Jednym z wątków poruszonych przez posłów będzie kwestia różnic sum podanych przez Olewnika i detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, a stanowiących zapłatę dla tego ostatniego za usługi świadczone rodzinie przez firmę Rutkowskiego po porwaniu Krzysztofa Olewnika. Rutkowski utrzymywał przed komisją śledczą w ubiegłym tygodniu, że dostał tylko 20 tys. zł, tymczasem Włodzimierz Olewnik zeznał we wrześniu, że było to milion złotych. - Na pewno trzeba będzie skonfrontować jego zeznanie z tym, co powiedział Rutkowski przed komisją - mówi poseł Zbigniew Wassermann (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej.
Posłowie zapytają Włodzimierza Olewnika o szczegóły współpracy z pracownikami biura Rutkowskiego oraz o to, jak wyglądało rozliczenie z tym biurem i dlaczego "pan Olewnik twierdzi, że około miliona złotych przekazał detektywowi". Mecenas Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników, podkreśla, że Włodzimierz Olewnik podtrzymuje swoje stanowisko w kwestii pieniędzy wypłaconych Rutkowskiemu.
To przesłuchanie będzie także okazją do uzyskania informacji na temat współpracy poszczególnych grup szukających porwanego. - Bardzo ważne będzie teraz zeznanie pana Olewnika w zakresie współpracy z policją, a więc z tą pierwszą grupą Remigiusza M. Chodzi o to, że tam panowała na początku konkurencja: z jednej strony Rutkowski i jego detektywi, z drugiej strony grupa policyjna, a z trzeciej strony Wojciech Kęsicki (policjant) i Jacek Krupiński (kolega i wspólnik Krzysztofa) jako tacy wolni strzelcy - tłumaczy Wassermann. - To jest sytuacja, kiedy się wzajemnie konfrontowali, a nie pomagali sobie. Padały wzajemne podejrzenia o wycieki i o działanie na szkodę Olewników - dodaje wiceszef komisji. Odnosząc się do decyzji sądu dyscyplinarnego, który umorzył sprawę prokuratora Piotra Jasińskiego (zarzuty wiązały się ze skargą rodziny Olewników twierdzącej, że prokurator wprowadził ich w błąd i wpływał na ich decyzje), powiedział, że postępowania takie są często umarzane, a ich największą wadą jest przewlekłość. - Nie oczekujemy wcale, że głowy prokuratorów będą spadały, jednak statystyka jest fatalna. Pokazuje, że większość spraw się ślimaczy, trwa nawet latami, a najczęściej stosowane kary to upomnienie i nagana, a więc te najlżejsze - wyjaśnia Wassermann. Sprawa udziału prokuratora Jasińskiego w śledztwie ma być również przedmiotem najbliższego przesłuchania, a sam Jasiński ma stanąć przed komisją na początku grudnia. Krzysztof Olewnik został uprowadzony w nocy z 26 na 27 października 2001 roku, a zamordowany we wrześniu 2003 roku.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-11-03

Autor: wa