Wciąż daleko do celu
Treść
Liga siatkówki kobiet, play off
Pierwsze dwa mecze w play off ze Stalą Bielsko-Biała drużyna Muszynianka/Fakro wygrała. Do szczęścia, dającego awans do najlepszej czwórki, potrzeba jednego zwycięstwa. Tak mało, ale to jeszcze bardzo daleko.
Wielu fachowców wygrane zespołu z Muszyny uznało za sensację, choć z pewnością była to jedynie niespodzianka. "Mineralne" od kilku tygodni sygnalizowały zwyżkę formy. Bardzo dobre spotkania z Grześkami Kalisz oraz wygrana ze Stalą w sezonie zasadniczym to potwierdzały.
- Przed wyjazdem do Bielska mówiłem, że jedziemy po dwie wygrane - opowiada trener Bogdan Serwiński. - Odkąd jesteśmy w ekstraklasie, zespół Stali Bielsko był tą drużyną, z którą szło nam najgorzej. Dotychczas tylko raz udało się nam wygrać w lidze i to cztery tygodnie temu. Ale to było ważne zwycięstwo. Zawodniczki same się przekonały, że można ograć faworyta. Zresztą, gdyby tej wiary nie zabrakło w spotkaniu przeciwko Grześkom, wynik też byłyby podobny.
Co zadecydowało o waszym zwycięstwie w Bielsku?
- Wiele czynników. Podstawowy, to koncentracja od pierwszej do ostatniej piłki. To również mobilizacja i wiara we własne umiejętności. Wszystkie zawodniczki rwały się do gry. W Bielsku mieliśmy o wiele lepsze przyjęcie zagrywki, niż rywalki. To dawało nam szansę na wyprowadzenie szybkiego i skutecznego ataku. Jednak trzeba powiedzieć, że oba mecze były bardzo zacięte.
Ale trudnych momentów nie brakowało?
- To prawda, ale znacznie lepiej wytrzymaliśmy mecze psychicznie. Kiedy przygrywaliśmy w secie różnicą kilku punktów, zespół potrafił odrobić straty i jeszcze wygrać. Mocna psychika powodowała i to, że w końcówkach setów żadnej zawodniczce nie trzęsły się ręce. Gdy trzeba było mocno zaatakować, to atakowały. To były nasze chyba najlepsze mecze w lidze. Ale play off to zupełnie inna gra. Liga jest po to, żeby zgrywać zespół i jak najwyżej ustawić się w tabeli. Teraz to, co się straciło w lidze, można odrobić.
W sobotę podczas rozruchu kontuzji kolana doznała Monika Śmak. Jej miejsce zajęła Ewa Cabajewska.
- Monika przechodzi teraz szczegółowe badania. We wtorek będzie miała wykonany rezonans i wtedy dowiemy się, co naprawdę dzieje sie z jej kolanem. Na razie jest podejrzenie uszkodzenia więzadła, a to groźna kontuzja. Z konieczności zastąpiła ją Ewa Cabajewska i spisała się znakomicie. Wiedząc, że nikt jej nie może zmienić, zagrała bardzo dojrzale i pewnie. Podobnie było z Anną Szydełko i Dominiką Sieradzan. Zmienniczki wniosły wiele świeżości, zaskakując rywalki dobrą grą. Teraz przed nami w niedzielę kolejny mecz, oby ostatni w tej fazie play off.
Jedną z wyróżniających się zawodniczek Muszynianki/Fakro jest Dorota Pykosz.
- Mając taki skład w tym sezonie, zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania kibiców i działaczy są duże - mówi Dorota Pykosz. - Ale w play off każdy zespół walczy o wszystko. Codziennie, godzinę przed każdym treningiem, oglądałyśmy mecze z naszym udziałem. Najbardziej interesowały nas popełnione błędy. Później na treningu próbowałyśmy je eliminować. Cieszę się, że dobrze gram, ale zawsze, bez względu na mecz, staram się grać na swoim poziomie, nigdy poniżej. Warto podkreślić to, że jest jeszcze bardzo daleko do szczęścia. Bielsko musi wygrać mecz, jeśli myśli o czymkolwiek. Mają dość młody skład i sądzę, że w Muszynie ręce będą się im bardziej trzęsły, niż nam. Szansa awansu jest ogromna i będziemy chciały ją wykorzystać. Wiele atutów jest po naszej stronie, w tym doświadczenie. Zagramy tak, by zwyciężyć.
(JEC)
"Dziennik Polski" 2006-04-05
Autor: ab