Więcej dla bogatszych
Treść
NOWY SĄCZ. W szkołach publicznych nie ma widocznych śladów segregacji
Z raportu dotyczącego segregacji uczniów pod względem majątkowym w szkołach publicznych, jaki powstał na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu wynika, że w szkołach regionu sądeckiego taka patologia nie występuje. Przynajmniej nie dało się jej wydobyć z odpowiedzi, jakie padały w ankietach. Wypełniali je uczniowie i rodzice. Jedynym śladem są dodatkowe zajęcia odpłatne. Korzystają z nich bogatsi. Klas z nich się jednak nie tworzy. Wizytatorzy dopytywali dodatkowo dyrektorów wybranych szkół.
Po kilku sygnałach z niektórych regionów kraju o tym, że dyrektorzy publicznych placówek oświatowych próbowali tworzyć klasy grupując w nich dzieci zamożniejszych uczniów, MENiS zwróciło się do kuratoriów o zbadanie sprawy. Za ich pośrednictwem przeankietowano uczniów i rodziców z wybranych szkół. Raport taki powstał także w województwie małopolskim. W ocenie Ewy Gadomskiej, dyrektora delegatury Kuratorium Oświaty w Nowym Sączu, generalnie to zjawisko nie wystąpiło. Zwrócono uwagę na pojawiające się oferty dodatkowych zajęć pozalekcyjnych za pieniądze, które oczywiście dostępne są dla uczniów lepiej sytuowanych. Klasy zamożnych w badanych szkołach nie powstały.
- Wśród wskazanych dość licznie uchybień świadczących, że nie wszystko jest dla wszystkich, podawano niedostępność bazy szkolnej poza lekcjami - powiedziała nam wczoraj Ewa Gadomska, analizując sądecką część małopolskiego raportu. - W ankiecie padały pytania o majątkowe segregowanie uczniów. Nie uzyskaliśmy potwierdzenia, które wskazywałoby na występowanie tego zjawiska. Dużo pytań ogólnych było wieloznacznych, więc różnie rozumianych. Niemal jedna piąta ankietowanych wskazała na ograniczony dostęp do bazy szkolnej poza zajęciami lekcyjnymi. Może to wynikać po prostu z braku odpowiedniej bazy. Ok. siedmiu procent odpowiadających wskazało na odpłatne oferty dodatkowych zajęć, z których - wiadomo - mogą korzystać tylko zamożniejsi. Z pewnością istnieje dobór kadry w zależności od rodzaju i poziomu szkół. Tak się działo, gdy powstawały gimnazja. Nieco inne wymagania są w technikach, inne w liceach. Lecz tu chodzi o fachowość. W ogóle w Małopolsce segregacja na biednych i zamożnych, co widać z raportu, nie jest problemem. Nasz region wypadł w tej ocenie nieźle.
W sumie w czterech powiatach: sądeckim, limanowskim, gorlickim i mieście Nowy Sącz przebadano uczniów i rodziców z 69 szkół podstawowych, 37 gimnazjów i 32 szkół ponadgimnazjalnych. Środowiskowo kształtowało się to następująco: 49 miejskich, 58 wiejskich i 31 wiejsko-miejskich.
W wybranych placówkach dodatkowo wizytatorzy prowadzili rozmowy z dyrektorami. - W rejonie mojej pracy takie zjawisko w ogóle nie wystąpiło, nawet w formie śladowej - powiedział nam wizytator Władysław Ścianek.
Dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Nowym Sączu Waldemar Olszyński stwierdził, że nie wyobraża sobie segregacji na klasy zamożnych i biednych w szkołach publicznych:
- Tę rolę, chcąc nie chcąc, spełniają szkoły niepubliczne. Więc jeśli ktoś chce zapewnić dziecku bardziej urozmaicone zajęcia i większą ofertę, wybiera dobrą szkołę niepubliczną, za którą płaci. Wiadomo, że wszystkich na to nie stać.
Wojciech Chmura
"Dziennik Polski" 2005-01-13
Autor: kl