Wirtualne łamanie kodów
Treść
1450 zł kosztowała właściciela jednego z sądeckich kiosków Ruchu godzina telefonicznej rozmowy z nieznajomym mężczyzną, który wyłudził od niego kody umożliwiające doładowanie telefonów komórkowych.
Obecnie istnieją dwie możliwości doładowania komórek przez klientów, którzy nie zdecydowali się na wykupienie abonamentu u operatora. Mogą kupić kartę w kiosku, by po zdrapaniu specjalnej nalepki uzyskać kod. Druga opcja zakłada, że kioskarz za pośrednictwem specjalnego terminalu pobiera go z elektronicznej bazy danych, a następnie przekazuje klientowi paragon z odopowiednimi cyframi. W kiosku naszego rozmówcy można było skorzystać z obu tych możliwości.
- Na mój telefon komórkowy zadzwonił mężczyzna i przedstawił się jako pracownik centrali, z którą jesteśmy połączeni za pośrednictwem terminalu - opowiada poszkodowany właściciel kiosku. - Stwierdził, iż tego samego dnia, pomiędzy godziną szóstą a dwunastą, wystukałem manko w wysokości ponad dwóch tysięcy złotych. Zapewniał, że sprawę da się jakoś załatwić, jeśli podam mu kody z wszystkich kart w kiosku. Ten człowiek wykorzystał moje zdenerwowanie, poza tym był na tyle przekonujący, że zrobiłem to, o co prosił.
W ciągu godziny kioskarz zdrapał kody z 50 kart po 20 zł i dziewięciu po 50 zł. W ten sposób nieświadomie doładował konto swojemu rozmówcy ma kwotę 1450 zł. Gdy zdał sobie z tego sprawę, nie mógł oddzwonić do sprawcy, bo ten telefonował do niego z zastrzeżonego numeru.
Sprawą zajęła się policja, która prowadzi w tej sprawie śledztwo pod nadzorem Prokuratury Rejonowej. Wyników raczej nie należy spodziewać się szybko, bo wymaga ono zbadania szeregu wątków. Jakich? Tego prokuratura nie chce jeszcze ujawnić.
- Dla mnie zastanawiające jest to, skąd ten człowiek znał mój numer telefonu komórkowego - mówi kioskarz. - Dla niego nie byłem przecież przypadkową osobą. Musiał wiedzieć, że pracuję w kiosku i mam dostęp do kart umożliwiających doładowanie kont. Efekt tej niefortunnej rozmowy jest taki, że będę musiał zwrócić pieniądze. Dla mnie to równowartość dwumiesięcznego zarobku, a więc naprawdę poważna strata.
Następnego dnia po zdarzeniu Ruch przesłał do wszystkich kiosków tej sieci ostrzeżenie przed oszustami. Teraz narażeni na takie próby kioskarze wiedzą, że pod żadnym pozorem nikomu nie należy podawać kodów, do których dostęp mogą mieć wyłącznie klienci.
(SZEL)
"Dziennik Polski" 2006-03-17
Autor: ab