Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wpisany skreślony

Treść

Stanisław Ćwikła utrzymuje, że zgłaszał swoją kandydaturę podczas wyborów osiedlowych w Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Sączu, lecz nie znalazł się na liście. Wybory się odbyły bez niego, bo w geście protestu podarł kartę wyborczą bez swojego nazwiska i w ogólnym chaosie, jaki powstał wyszedł z zebrania.

W Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Sączu nastał czas wyborów.

W Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Sączu nastał czas wyborów. W poszczególnych Zespołach Administracji Budynków, czyli tak zwanych ZAB-ach, odbywają się zebrania wyborcze do Rad Osiedli, Rady Nadzorczej i głównego gremium spółdzielczego, ustanawiającego najważniejsze uchwały kierunkowe, czyli do zgromadzenia przedstawicieli członków. Atmosfera zebrań jest gorąca, dochodzi na nich do napastliwych wystąpień i kłótni.

Nie inaczej było podczas poniedziałkowego zebrania spółdzielców z ZAB nr 3. Uczestniczył w nim Stanisław Ćwikła, członek Rady Osiedla przed siedmiu laty.

- Po pracy przez jedną kadencję, w trakcie drugiej zrezygnowałem, bo nie zgadzałem się z tym, co się w spółdzielni dzieje - powiedział nam wczoraj Stanisław Ćwikła. Na swoim osiedlu jest dobrze znany. Prowadzi przy ul. Sucharskiego swój sklep wędliniarski. - Teraz pomyślałem, że sytuacja na tyle się zmieniła, że jest szansa popracować społecznie. Nie miałem zamiaru kandydować do Rady Nadzorczej, ani do zgromadzenia przedstawicieli. Chciałem powrócić w skład Rady Osiedla, w której już działałem. Kiedy pan Kurzeja zgłosił moje nazwisko, powiedziałem, że tamte dwa gremia mnie nie interesują, ale Rada Osiedla tak.

Gdy wydrukowano karty do głosowania z nazwiskami, Stanisław Ćwikła zorientował się, że jego na liście nie ma.

- Chaos i tak był już wystarczająco duży, ale zrobił się jeszcze większy - opowiada niezauważony kandydat. - Podszedłem do stolika prezydialnego z pytaniem, czemu mnie nie ma. Nie tylko ja się dopytywałem. Wreszcie zdenerwowałem się, podarłem kartę wyborczą i wyszedłem z sali. Uważam, że te wybory są nieważne.

Wiceprezes spółdzielni Wiesław Bagnicki, który razem z resztą kierownictwa obserwował z bliska wydarzenia, potwierdza ogromne zamieszanie, jakie towarzyszyło kompletowaniu list kandydackich i zgłaszaniu nazwisk.

- Są nagrania, taśmy, można to wszystko przeglądać, ale faktem jest, że w zamieszaniu kandydatura pana Ćwikły mogła przepaść - mówi wiceprezes Bagnicki.

- To już trzeci przypadek podczas wyborów, których przebieg prowadziłem, że kandydatura nie została umieszczona na liście do głosowania - powiedział nam wczoraj Jan Pancerz, dotychczasowy przewodniczący Rady Osiedla. - Przykro mi, że tak się stało z panem Staszkiem. Ktoś, kto spisywał i ostatecznie weryfikował listy, nie zauważył braku jego nazwiska. Wcześniej jednak był wpisany, potem skreślony. Odczytywano na głos wszystkich zgłoszonych. Nikt nie protestował. Potem, kiedy się o niego upomniano, już wyszedł z zebrania. Oczywiście pan Ćwikła może zaskarżać przebieg wyborów, ale to są długie procedury. Jest inna możliwość. Może wejść do jednej z komisji jako doradca, a potem wejść do składu rady, bo zwykle ktoś się w trakcie kadencji wykruszy. Jego głos na pewno będzie bardzo cenny.

Stanisław Ćwikła na razie zastanawia się, czy przystać na kompromisowy wariant udziału w Radzie Osiedla.

Ostatecznie pierwsza część zebrania skończyła się o północy. Dogrywka ma być w piątek. Nad legalnością wyborów zastanawiają się prawnicy, ale są na razie zgodni, że, mimo wszystko, nie ma podstaw do podważenia ich ważności. Wybrano grupę 15 osób do Rady Osiedla, 31 do ZPCZ oraz cztery osoby do Rady Nadzorczej. Są to Czesław Musiał, Wanda Kwiatkowska, Krzysztof Syrzisko i Zofia Szepieniec.

W pozostałych dzielnicach największej w regionie spółdzielni mieszkaniowej szykują się kolejne emocje.

Wojciech Chmura

"Dziennik Polski" 2006-05-31

Autor: ab