Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wybór ojca

Treść

Pan Bronisław Gomulnicki z Zabrza opiekuje się ciężko chorym synkiem Mikołajem. Zasiłek, z którego się utrzymują, nie wystarcza na opłacenie rehabilitacji. Ojciec co miesiąc staje przed dramatycznym wyborem: bieżące opłaty czy terapia

Posłowie zapowiadają interwencję w tej sprawie, chcąc najpierw rozeznać, jakiego typu pomoc byłaby najodpowiedniejsza dla tej rodziny.
Problemy zdrowotne małego Mikołaja rozpoczęły się wraz z chwilą jego przyjścia na świat - cierpiał na zamartwicę, niedotlenienie okołoporodowe i wiotkość krtani. Na stałe miał w niej umieszczoną rurkę tracheostomijną, przez którą oddychał. Zdrowie dziecka zależało od wyglądu i konsystencji wydzieliny zbierającej się w krtani. Ojciec musiał ją kontrolować i odsysać. Robił to co kilkanaście minut, wkładając cienką rurkę ssaka do rurki umieszczonej na stałe w krtani chłopca. Teraz Mikołaj oddycha już bez wspomagania. Wymaga jednak rehabilitacji, m.in. musi nauczyć się mówić.
Bronisław Gomulnicki samotnie zajmuje się chorym synem. W związku z koniecznością ciągłej opieki nad dzieckiem żyje ze skromnego zasiłku. - Problemy są z edukacją, rehabilitacją i finansowe. Nie mamy pieniędzy, aby dojechać na terapię do Katowic - wylicza ojciec. Dziewięcioletni chłopiec jest bardzo dzielny. Porusza się już o własnych siłach, ale powinien być na wysokobiałkowej diecie, co umożliwiłoby odbudowanie chrząstek krtani. - Nie jestem w stanie wygospodarować pieniędzy na terapię, jedzenie i pełnowartościową dietę - ubolewa pan Bronisław. Po tym jak Gomulnickiego opuściła żona, zrezygnował z pracy ochroniarza w Urzędzie Miasta Zabrze. Ma problemy finansowe. Jak mówi, w czerwcu dostał z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Zabrzu około tysiąca złotych. - A samych rachunków do 10 czerwca muszę zapłacić 670 zł, za prąd i wodę - relacjonuje ojciec.
Tymczasem Mikołaj potrzebuje leków. Wydatki na nie to około 150-300 zł miesięcznie, w zależności od stanu zdrowia chłopca. Do tego trzeba doliczyć dojazdy do Katowic na rehabilitację - około 560 złotych. Stałe wydatki miesięczne wynoszą zatem, razem z opłatami za energię, w granicach 1380-1530 złotych. To już grubo więcej niż zasiłek. A trzeba przecież dysponować jeszcze jakimiś środkami na życie.
- Mikołaj jest alergikiem, a kompleksy witamin dla niego nie są tanie. Ma przepuklinę oponowo-rdzeniową, potrzebuje pieluch. Dwa razy w tygodniu po trzy godziny mogę liczyć na pomoc opiekunki z MOPR-u - przyznaje Gomulnicki. - Są leki na wiotkość krtani i tchawicy, ale z racji tego, że syn jest alergikiem, nie wszystkie może przyjmować. Ma jeszcze problemy z przełykaniem, więc trzeba go pilnować przy karmieniu. Zachłyśnięcia są czasem powodem nieżytów górnych dróg oddechowych i zapalenia oskrzeli - dodaje ojciec.
Od 8 miesięcy nie otrzymuje dodatkowych środków, które mógłby przeznaczyć np. na opłacenie rachunków, dowóz dziecka do szkoły. Ojciec skarży się też, że MOPR sugerował oddanie dziecka do rodziny zastępczej. Urzędnicy przyznają, że wsparcie dla takiej rodziny jest wyższe. Wynosi około 1-1,5 tys. złotych. Przemysław Walaszczyk z zabrzańskiego MOPR zaprzecza jednak, by ktoś proponował oddanie Mikołaja pod taką opiekę. - Była tylko rozpatrywana taka możliwość, gdyby pan Gomulnicki musiał trafić do szpitala na jakiś zabieg i nie mógł się opiekować dzieckiem - wyjaśnia.
Przemysław Walaszczyk z MOPR potwierdza, że ze świadczeń rodzinnych Gomulnicki dostaje miesięcznie cały pakiet wsparcia wynoszący niespełna 1 tys. złotych. - Świadczenie pielęgnacyjne - kwota 520 zł, zasiłek pielęgnacyjny na Mikołaja z uwagi na jego niepełnosprawność - 153 zł, świadczenia rodzinne w formie zasiłku rodzinnego - 91 złotych. Ponadto ma przyznany zasiłek rehabilitacyjny w wysokości 80 zł miesięcznie i z funduszu alimentacyjnego - ponieważ mama nie płaci alimentów - 150 złotych. Obecnie jest to zatem kwota 994 zł miesięcznie - wylicza Walaszczyk. Kolejny pakiet pomocy - świadczenia pomocy społecznej - jest już uzależniony od kryterium dochodowego oszacowanego dla rodziny dwuosobowej na kwotę 702 złote. - Przy przekroczeniu tego kryterium dochodowego [jak to ma miejsce w przypadku pana Bronisława - przyp. red.] jest bardzo ograniczona możliwość przyznania tych świadczeń. W sytuacji pana Gomulnickiego mamy możliwość przyznania posiłku o niskiej kwocie 40 zł miesięcznie na osobę w rodzinie. Aktualnie otrzymał tę sumę, a syn jest dożywiany w szkole - twierdzi pracownik MOPR. Jednocześnie przyznaje, że pan Bronisław dużo wysiłku wkłada w rehabilitację Mikołaja. - Aktywność jest bardzo duża, a niestety koszty utrzymania z tym związane są bardzo wysokie - ocenia Walaszczyk. Do października ub.r. ojcu przyznawano zasiłki celowe, dla osób przekraczających wspomniane kryterium dochodowe, ale było to uzależnione od kondycji finansowej MOPR. Później nastąpiła przerwa w przekazywaniu tego świadczenia (40 zł na leki oraz zasiłek na terapię w Centrum Diagnostyki i Terapii w Katowicach "In Corpore" - 300 zł). - Jeżeli jest taka możliwość, staramy się go wesprzeć zasiłkami celowymi. Mam zgodę Zbigniewa Górnacza, dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Zabrzu, na udzielenie takiej pomocy w czerwcu - deklaruje urzędnik. Gomulnicki mówi, że MOPR proponował mu, aby poszedł do pracy. Sam nie ma nic przeciwko temu. Problem polega jednak na tym, że nie ma komu zająć się w tym czasie Mikołajem. - Wysyłają mnie do pracy, nie mam tylko pojęcia, co zrobić z dzieckiem. Ponadto system edukacji nie jest przystosowany do takiego przypadku jak mój syn. Obecne rozwiązania systemowe z dużym prawdopodobieństwem zrobią z niego inwalidę do końca życia. Nie tego chcę dla Mikołaja - podkreśla. Lekarze są przekonani o świetnej opiece ojca nad Mikołajem. - Oceniam ją jak najlepiej. Kiedyś widywałam się z nim częściej, kiedy dziecko miało rurkę tracheostomijną. Przyjeżdżał wtedy dosłownie co tydzień. Teraz już dziecko nie ma tej rurki, ale i tak przychodzi na wizyty kontrolne. Nawet częściej niż go zapraszam - zauważa dr Jolanta Mniszek z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Nie ma wątpliwości, że dziecko jest radosne i związane z ojcem.
Interwencję w sprawie pana Bronisława i jego syna zapowiadają posłowie. - Sytuacja samotnych opiekunów jest dramatycznie zła. Państwo ma tego świadomość, ale nie zamierza nic zmieniać. Argumentuje się, że nas nie stać, ale jest to myślenie krótkowzroczne. Rząd nie dostrzega, że prędzej czy później ta rodzina biologiczna nie da rady i trzeba będzie zajmować się instytucjonalnie dzieckiem w szpitalu albo w placówce opiekuńczo-wychowawczej - twierdzi poseł Elżbieta Rafalska (Prawo i Sprawiedliwość) z komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia niektórych projektów z zakresu zabezpieczenia społecznego. Zapowiada, że osobiście skontaktuje się z zabrzańskim MOPR, by znaleźć ścieżkę pomocy dla tej rodziny. - Można szukać wsparcia poprzez jakąś fundację czy inną organizację pozarządową, która sfinansowałaby koszty leczenia. Plan kompleksowy pomocy tej rodzinie powinien być też przygotowany przez MOPR. Pan Gomulnicki powinien odczuć to wsparcie. Nie można dopuścić, żeby się załamywał. Na tym przecież powinna też polegać praca socjalna - konkluduje Elżbieta Rafalska.

Jacek Dytkowski

Nasz Dziennik Wtorek, 5 czerwca 2012, Nr 130 (4365)

Autor: au