Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyborcy odwracają się od Platformy

Treść

W kilku kolejnych badaniach wyniki Platformy Obywatelskiej lecą w dół. W ciągu trzech miesięcy dystans między PO a PiS spadł z 13 do 4 punktów procentowych. Czy to już stała tendencja? Politycy Platformy nie mają wątpliwości: zaszkodziła spóźniona reakcja rządu na raport MAK, chaos na kolei i obniżenie składek przekazywanych do OFE.
Początek roku z pewnością nie był dla partii Donalda Tuska udany. Rozpoczęły go paraliż i chaos na kolei, podwyżki cen związane z wprowadzeniem wyższego podatku VAT, spóźniona i fatalna reakcja rządu na skandaliczny i upokarzający Polskę raport rosyjskiego MAK oraz decyzja o zmniejszeniu składki przekazywanej do OFE. To z pewnością zostało dostrzeżone przez sporą część wyborców. - To są właśnie te przyczyny, dla których część naszego dotychczasowego elektoratu się od nas odwróciła - przyznaje poseł Jarosław Gowin (PO). - Na ten wynik wpłynął na pewno raport MAK - wtóruje posłanka Joanna Mucha. - Ta ekipa zaliczyła najwięcej wpadek spośród wszystkich rządzących Polską po 1989 roku. W pewnym momencie musiały one zostać zauważone przez ludzi - podkreśla Adam Lipiński, wiceprezes PiS. Według sondażu przeprowadzonego przez Marcina Paladego, gdyby wybory do Sejmu odbywały się w lutym, największe poparcie uzyskałaby w nich Platforma - 34 proc.
Co jednak najbardziej interesujące, w ciągu ostatniego półrocza partia Donalda Tuska utraciła już 10 punktów procentowych, a w minionym miesiącu ubytek jej sympatyków wyniósł 2 punkty procentowe. Notowania Prawa i Sprawiedliwości wzrosły do 30 proc. i jest to o 4 punkty więcej niż w styczniu. W ciągu trzech miesięcy dystans między PO a PiS spadł z 13 do 4 punktów procentowych. Wynik Sojuszu Lewicy Demokratycznej ustabilizował się na poziomie 17 procent. Według tego badania, Polskie Stronnictwo Ludowe uzyskałoby poparcie na poziomie 8 procent. Podobnie jest w sondażu przeprowadzonym przez pracownię Homo Homini dla Polskiego Radia. Wynika z niego, że gdyby wybory parlamentarne odbywały się w minioną niedzielę, na PO głosowałoby 34,1 proc. Polaków, na PiS 27,7 proc., SLD mógłby liczyć na głosy 15,3 proc. wyborców, PSL na 7,4 proc., a PJN na 6,7 procent. Poseł Gowin jest jednak zdania, że strata ta jest do odrobienia. - Nasz elektorat liczy na to, że jeszcze w trakcie tej kadencji podejmiemy działania reformatorskie związane choćby ze zmianami w systemie emerytur mundurowych - przekonuje. Inaczej sondaże ocenia posłanka Mucha, według której wynik nie jest zły i daje jej ugrupowaniu dobre prognozy na przyszłość. - To rezultaty zbliżone do wyników wyborów z 2007 roku, dziś widzimy, że nasze ugrupowanie nie potrafi się chwalić własnymi sukcesami - mówi. Jakimi dokładnie? Nie wiadomo. Zarówno Mucha, jak i Gowin nie zgadzają się z opinią, że na naprawę wizerunku Platformy powinny podziałać radykalne decyzje kadrowe w rządzie Tuska. Choć w ciągu ostatnich czterech tygodni wyborcy byli świadkami obrony dwóch źle ocenianych oraz atakowanych przez opozycję ministrów: Cezarego Grabarczyka, obarczonego odpowiedzialnością za noworoczny chaos na PKP i fiasko budowy dróg na Euro 2012, oraz szefa MON Bogdana Klicha. - Takich decyzji nie podejmuje się pod presją sondaży - ucina Gowin, który w tej sprawie odsyła nas do Donalda Tuska. Trudno się z nim zgodzić, bo jeszcze kilka lat temu z funkcji ministra sprawiedliwości premier spektakularnie zdymisjonował Zbigniewa Ćwiąkalskiego niemal natychmiast po tym, gdy się okazało, że został on przez opinię publiczną obarczony odpowiedzialnością za dopuszczenie do śmierci jednego z głównych świadków tzw. sprawy Olewnika. Ale nie tylko na tę decyzję premiera miały wpływ sondaże, bo powszechnie wiadomo, że wszystkie działania samego szefa rządu i jego najbliższych współpracowników są podyktowane wynikami badań opinii publicznej. Tymczasem dziś w rządzie Tuska nie ma żadnych przetasowań, a podczas ostatniego posiedzenia zarządu partii za niemrawe, ale jednak krytyczne opinie na temat złej reakcji rządu na raport MAK Grzegorz Schetyna został ostro skrytykowany. Pewnie dlatego politycy Platformy jak ognia unikają krytycznych wypowiedzi na temat nawet poszczególnych ministrów rządu koalicji PO - PSL. Z wyników sondaży zadowolona jest za to oczywiście opozycja. Wiceprezes PiS Adam Lipiński przyjmuje je bardzo pozytywnie. - Widać w nich pewne fluidy zmian. Jeśli pokazują one jakąś stałą zmianę, to realnie możemy dziś liczyć nawet na 3-4 proc. więcej, niż pokazują oficjalne badania - ocenia Lipiński.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-02-08

Autor: jc