Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wychodzimy w 2012 roku

Treść

Zwiększenie polskiego kontyngentu w Afganistanie - w ocenie Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej - ma pozwolić na szybsze zakończenie naszej misji w tym kraju. Jednak wczoraj w Sejmie trudno było znaleźć wsparcie tej idei. Posłowie chcieli dokładnego kalendarium wycofania polskich sił zbrojnych z misji ISAF i apelowali o podjęcie decyzji o podzieleniu się odpowiedzialnością za nadzorowaną przez Polskę prowincję Ghazni.

W ocenie Bogdana Klicha, wzmocnienie udziału polskiego kontyngentu w ISAF zapewni wojsku większą swobodę operacyjną, a to ułatwi proces stabilizacji w prowincji Ghazni i nasze wyjście z tego kraju. Wycofanie polskich żołnierzy miałoby nastąpić w 2012 roku. Obecnie w ramach szóstej zmiany w Afganistanie służy około 2 tys. polskich żołnierzy, a 200 pozostaje w odwodzie. Rząd chce, by kolejna zmiana liczyła 2600 żołnierzy działających w rejonie i dodatkowych 400 w odwodzie.
Zdaniem Grzegorza Dolniaka (PO), wycofanie się z misji może oznaczać, że Afganistan na nowo stanie się "przystanią terrorystów" zagrażających także i naszemu krajowi. I nie można się stamtąd pochopnie wycofać. - Afganistan już raz został zostawiony samemu sobie: po wycofaniu wojsk radzieckich. Pozostawienie go na pastwę talibów obróciłoby się przeciw cywilizowanemu światu - dodał. Dolniak wytknął też politykom lewicy, żądającym wycofania polskiego kontyngentu, że to za rządów SLD podejmowano decyzję o rozpoczęciu misji.
W ocenie Karola Karskiego (PiS), wysyłanie polskich sił zbrojnych do Afganistanu budzi wątpliwości, szczególnie kiedy przy naszej granicy odbywają się rosyjskie manewry wojskowe. Jego zdaniem, obecne działania polskich sił w operacji ISAF to "doskonalenie się w pacyfikowaniu sił partyzanckich". Zdaniem Mariusza Kamińskiego (PiS), choć nie można negować obecności polskich sił w Afganistanie, to jednak trzeba mieć świadomość, że wzięcie przez Polskę odpowiedzialności za prowincję Ghazni przekracza nasze możliwości.
Przeciw zwiększeniu kontyngentu opowiedział się też Ludwik Dorn (Polska Plus). Jak zauważył, już teraz nasz kontyngent - liczący 2 tys. żołnierzy - nie jest wyposażony odpowiednio do podjętego zdania. To świadczy o nieumiejętności planowania resortu obrony narodowej. - Jeśli zostanie zwiększony o 600 żołnierzy, to istniejące uzbrojenie i wyposażenie, już niewystarczające, zostanie rozrzedzone na zwiększony kontyngent. To będzie oznaczać zwiększenie ryzyka strat własnych - dodał. W ocenie Dorna, Polska obecnie jest zaangażowana w misję ISAF w stopniu nieproporcjonalnie wysokim w porównaniu z innymi krajami, a błędem było wzięcie odpowiedzialności za prowincję Ghazni. - Nie mamy na to sił i środków. Wycofanie się z tej decyzji nie oznacza wycofania się z Afganistanu - ocenił. Także w ocenie Marka Borowskiego (SdPl), Polska nie ma moralnego obowiązku zwiększania swego kontyngentu, a nasze obecne zaangażowanie jest już i tak duże, biorąc pod uwagę liczebność naszego kraju i osiągany wskaźnik PKB. Co więcej, choć obecność międzynarodowych wojsk w Afganistanie została zwiększona, to sytuacja nie uległa poprawie. Jak przyznał, Polska bierze udział w misji z jednego powodu - by "doprowadzić do sytuacji, kiedy będzie się można wycofać, zachowując twarz".
W odpowiedzi Klich podkreślał, że nasze zaangażowanie w ISAF jest "sprawiedliwe", bo każde państwo i jego sojusznicy mają prawo do odpowiedzi na akt agresji, oraz "uprawnione", bo posiadające mandat ONZ. Polska ma z udziału w misji osiągnąć wymierne korzyści. Jakie - nie wiadomo, bo minister nie chciał o nich mówić na posiedzeniu jawnym. Klich, odnosząc się do sugestii podzielenia się odpowiedzialnością za nadzorowaną prowincję Ghazni, uznał, że wzmocnienie polskiego kontyngentu "innymi siłami" jest możliwe, ale może ono odbywać się równolegle ze zwiększeniem polskiego udziału militarnego w Afganistanie. Szef MON zapewniał, że w przyszłym roku do Afganistanu trafią 4 śmigłowce Mi24, 5 śmigłowców Mi17 oraz dodatkowe wyposażenie indywidualne żołnierzy.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-12-19

Autor: wa