Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wynik poszedł w świat

Treść

Piłkarska reprezentacja Polski pokonała wczoraj Argentynę 2:1 w towarzyskim meczu rozegranym w Warszawie. Goście zagrali w składzie mocno rezerwowym, ale wynik poszedł w świat. Zwycięstwo powinno też poprawić gęstniejącą atmosferę wokół naszej narodowej drużyny.
Przed spotkaniem było nerwowo. Sporo mówiło się o zagrożonej posadzie Franciszka Smudy, selekcjoner wylewał żale na dziennikarzy, że "tylko krytykują". - Cokolwiek robimy, jest źle - mówił. Mediom zarzucał, że obniżają rangę wczorajszego spotkania, na każdym kroku podkreślając, że do Warszawy przyjedzie trzeci, a nawet czwarty garnitur argentyńskich piłkarzy. Taki był fakt, naprzeciw Biało-Czerwonym wyszedł zespół złożony z zawodników mało znanych, często rezerwowych, grających ze sobą po raz pierwszy i pewnie ostatni. Mimo wszystko była to jednak Argentyna, drużyna zawsze i wszędzie mająca walczyć o najwyższe cele. Trudno powiedzieć, żeby nasi wczoraj zachwycili lub na tle rywali zaprezentowali się spektakularnie. Na pewno jednak zagrali dużo lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Walczyli, nawet do upadłego, pokazali kilka efektownych akcji, zagrań z pierwszej piłki, wygrywali indywidualne pojedynki. Prym wiódł w tym Jakub Błaszczykowski, imponujący dynamiką i boiskową inteligencją. Pierwszy gol padł w 26. minucie. Sprezentował go Federico Fazio, po którego fatalnym błędzie celnym strzałem popisał się Adrian Mierzejewski. Do przerwy nasi dominowali, choć popełnili przynajmniej dwa rażące kiksy w defensywie. Rywale mogli je wykorzystać. Tuż po wznowieniu gry Argentyńczycy wyrównali. Po kolejnym poważnym błędzie polskiej obrony Marco Ruben uciszył na dobre i tak ciche trybuny stadionu przy Łazienkowskiej. Stracony gol podciął skrzydła Biało-Czerwonym, przez kolejne minuty lepiej prezentowali się goście. Na szczęście Smuda trafił ze zmianami. Każdy z piłkarzy, który wszedł na boisko, wniósł coś konstruktywnego. Najwięcej Paweł Brożek. Napastnik Trabzonsporu w 67. minucie wykończył ładną akcję, ustalając wynik na 2:1. Potem mógł zapisać efektowną asystę, ale Błaszczykowski z Mierzejewskim przeszkodzili sobie nawzajem i nie wykorzystali dobrego podania.
Wygrana ucieszyła. W poczynaniach Polaków było sporo mankamentów, ale pokazali też, że potrafią grać w piłkę ładnie i skutecznie. Wypada mieć nadzieję, że w czwartek przeciw Francji pokażą się z jeszcze lepszej strony i zadbają o to, by reprezentacja otrzymała coś, czego najbardziej potrzebuje. Spokój.
Piotr Skrobisz
Polska - Argentyna 2:1 (1:0)
Bramki: Adrian Mierzejewski (26.), Paweł Brożek (67.) - Marco Ruben (47). Sędziował: Manuel Grafe (Niemcy). Żółte kartki: Rafał Murawski, Robert Lewandowski, Jakub Wawrzyniak - Fernando Belluschi. Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Grzegorz Wojtkowiak, Tomasz Jodłowiec, Jakub Wawrzyniak - Jakub Błaszczykowski, Rafał Murawski (75. - Adam Matuszczyk), Dariusz Dudka, Adrian Mierzejewski (80. - Michał Kucharczyk), Kamil Grosicki (57. - Paweł Brożek) - Robert Lewandowski (90. - Mateusz Klich).
Nasz Dziennik 2011-06-06

Autor: jc