Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Za niewykonane eksmisje

Treść

REGION - Spółdzielnie mieszkaniowe mogą żądać od gmin odszkodowania, jeśli te nie zapewnią lokum osobom z orzeczoną eksmisją z prawem do lokalu socjalnego. Sądeccy spółdzielcy zamierzają połączyć siły i wspólnie wystąpić do Urzędu Miasta o odszkodowania. Choć szanse na nie są niewielkie.


Oczekiwanie na lokale socjalne trwa latami. Za nierzetelnych lokatorów płacą inni spółdzielcy. Gminy, które mają obowiązek zapewnienia lokali socjalnych, nie dysponują nimi, więc problem pozostaje "na karku" spółdzielni.



W SM "Beskid" na wykonanie czeka siedem wyroków o eksmisji z prawem do lokalu socjalnego. Poszczególni mają po 30-40 tys. zł długu. W sumie są winni SM 120 tys. zł. Ogółem zaległości sięgają pół miliona złotych.


- Mamy 150 różnych wyroków sądowych, ale egzekwowanie długów jest trudne, bo bywa, że komornik nie ma z czego ściągnąć należności. Choć są i tacy, którzy mogliby zapłacić - uważa Piotr Gawron, prezes SM "Beskid".


Jego zdaniem, problem częściowo rozwiązałaby budowa trzech - czterech mieszkań socjalnych. Skuteczne wykonanie kilku eksmisji zadziałałoby na lokatorów zalegających z czynszem jak straszak.


Przykładem może być lokal socjalny przydzielony przez miasto GSM w bloku socjalnym na ul. Jagiellońskiej 43 w Nowym Sączu, zasiedlonym częściowo przez Romów.


Dwie rodziny, dotychczasowi lokatorzy "Grodzkiej" z wyrokiem eksmisyjnym, które miały go zasiedlić, wolały oddać mieszkania dobrowolnie i nawet spłacić długi, byle tylko nie zamieszkać w baraku zaadaptowanym na mieszkania.


Dłużnik-rekordzista w GSM nie płaci czynszu od 1999 roku, jego zaległość wynosi 58 tys. zł. Sąd orzekł eksmisję w przypadkach blisko 80 lokatorów "Grodzkiej". 43 z nich ma prawo do lokalu socjalnego. W Spółdzielni Mieszkaniowej "Siła" na eksmisję z prawem do lokalu czekają cztery rodziny. Kilka kolejnych spraw jest w toku. W sumie dłużnicy w skali roku zalegają z czynszem 380 tys. zł. Największy dłużnik musi spłacić 40 tys. zł czynszu - informuje prezes SM "Siła" Krzysztof Witkowski.


W Gorlickiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Osiedle Młodych" na wykonanie czeka jedna eksmisja, a kilka spraw wkrótce trafi do sądu. Prezes spółdzielni Jan Rachwał uważa, że ubieganie się o odszkodowanie od gminy to jego obowiązek wobec spółdzielców.


Urząd Miasta Gorlice przystąpi wkrótce do budowy bloku socjalnego, więc problem za kilka lat uda się rozwiązać. Natomiast Urząd Miasta Nowego Sącza nie dysponuje lokalami socjalnymi i w najbliższej perspektywie nie ma na nie widoku.


Na 10-15 odzyskanych w ciągu roku, najwyżej trzy to mieszkania socjalne, na które ludzie czekają w dwóch kolejkach. Pierwsza to osoby, którym mieszkania przysługują z powodu bardzo niskich dochodów, druga, to osoby z wyrokami eksmisyjnymi z prawem do lokalu.


- Tych ostatnich mieliśmy na koniec 2004 roku 56 - wylicza Stanisław Peciak, odpowiedzialny w Nowym Sączu za sprawy mieszkalnictwa.


Lista kurczy się bardzo powoli, gdyż w miejsce jednych lokatorów wpisywani są kolejni.


Od nowego roku spółdzielnie mogą występować o odszkodowanie do gmin, które nie wywiązują się z obowiązku zapewnienia lokali socjalnych czekającym na eksmisję. Wcześniej również było to możliwe, ale prawo nie określało dokładnie ile tak naprawdę można zażądać od gminy. Od 1 stycznia spółdzielnie mogą domagać się rekompensaty swoich strat z tytułu niezapłaconego czynszu w wysokości różnicy między stawką rynkową, a czynszem spółdzielczym. Prezesi sądeckich spółdzielni zamierzają skorzystać z tej możliwości.


- Dotąd występowaliśmy w obronie naszych interesów indywidualnie. Teraz chcemy zrobić to wspólnie - mówi prezes Piotr Gawron, prezes "Beskidu".


Stanisław Peciak, zastępca dyrektora Wydziału Geodezji, Gospodarki Nieruchomościami oraz Mieszkalnictwa UM Nowego Sącza, podchodzi do sprawy sceptycznie.


- Nie wiem, jak ustawodawca wymusi na gminach odszkodowania, kiedy w budżetach nie ma na to funduszy? - zastanawia się. (MONK)

"Dziennik Polski" 2005-02-01

Autor: ab