Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zdążyć przed falą

Treść

Mimo dalszego spadku bezrobocia w lipcu pojawiły się już pierwsze symptomy odwrócenia tej tendencji - ostrzegają ekonomiści i apelują, aby rząd już dzisiaj podjął zdecydowane kroki w celu podtrzymania koniunktury. Czekanie z założonymi rękami i skupianie się wyłącznie na walce z inflacją grozi powtórką z lat 2000-2004, gdy rejestrowane bezrobocie zbliżyło się do 20 procent. Otoczenie międzynarodowe oddziałuje na Polskę niekorzystnie - kraje Unii Europejskiej jeden po drugim wkraczają w recesję. GUS odnotował spadek stopy bezrobocia w lipcu o 0,2 punktu procentowego do poziomu 9,4 procent. Wiadomość ta przyjemnie zaskoczyła resort pracy, którego szefowa, minister Jolanta Fedak, spodziewała się osiągnięcia tego wskaźnika dopiero pod koniec roku. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych zmalała od czerwca o 31 tys. i wynosi obecnie 1 mln 424,4 tys. osób. W lipcu 2006 i 2007 r. spadek liczby osób poszukujących pracy był jednak wyższy i wynosił odpowiednio 44,2 tys. i 39 tys. osób. Od początku bieżącego roku bezrobocie zmniejszyło się o 322,2 tys. osób, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku spadek był większy i wynosił 453,3 tys. osób. Mniej emigrantów zarobkowych Spośród osób wykreślonych z ewidencji urzędów pracy część podjęła pracę w kraju, ale równie duża grupa wyjechała do pracy do innych krajów Unii Europejskiej. W tym roku liczba wyjeżdżających za granicę uległa jednak zmniejszeniu w stosunku do lat ubiegłych. Według "Dziennika" - liczba emigrantów zarobkowych w II kwartale br. spadła aż o jedną trzecią w stosunku do analogicznego okresu ub.r. i była najniższa od chwili przystąpienia Polski do UE. Na zagraniczny wyjazd do pracy zdecydowało się tej wiosny i lata tylko 25 tys. osób. Komentatorzy kładą to na karb spadku opłacalności pracy za granicą w związku z umocnieniem się polskiej waluty. Nie bez znaczenia jest też sukcesywna poprawa sytuacji na naszym rynku pracy. Spadek bezrobocia w Polsce rozpoczął się pod koniec 2005 roku. Jeszcze w lipcu 2005 r. stopa bezrobocia sięgała 17,9 proc., rok później spadła do 15,7 proc., w lipcu 2007 r. wyniosła 12,1 proc., a w bieżącym roku - 9,4 procent. Spadek bezrobocia w lipcu jest szczególnie korzystny z uwagi na fakt, iż w tym miesiącu rozpoczyna się wzmożona rejestracja w urzędach pracy osób kończących szkoły (w związku z czym odnotowano znaczny wzrost liczby nowo rejestrowanych bezrobotnych), z drugiej jednak strony, w ocenie sytuacji należy brać pod uwagę fakt, że jest to miesiąc nasilenia prac sezonowych w budownictwie i rolnictwie, które przejściowo poprawiają urzędowe statystyki. Silniejszy spadek bezrobocia nastąpił wśród mężczyzn (o 3,1 proc.) niż wśród kobiet (o 1,4 proc.), ponieważ to głównie mężczyźni podejmują pracę na budowach i w rolnictwie. Pracodawcy zgłosili w lipcu 106,7 tys. ofert pracy, o dwa tysiące więcej niż miesiąc wcześniej (w lipcu ub.r. - 106 tys.). Od stycznia do lipca br. wpłynęło 739,7 tys. ofert pracy, tj. o 32,6 tys. mniej niż rok wcześniej. - Według statystyki, bezrobocie spada. Sądzimy, że będzie spadać do końca roku, choć może nie tak szybko jak dotąd. Reszta zależy od cyklów koniunktury w gospodarce - podsumowała dane statystyczne rzecznik resortu pracy dyrektor Bożena Diaby. Urzędowy optymizm W związku z korzystnym trendem na rynku pracy rząd przyjął w założeniach do przyszłorocznego budżetu wyjściową stopę bezrobocia na poziomie 9,2 proc., a 8,1 proc. na koniec 2009 roku. Czy jednak rzeczywiście jest tak dobrze, że nie ma podstaw do niepokoju? Łyżkę dziegciu do beczki miodu wrzucił "Parkiet", podając informację, że w pierwszym półroczu br. wzrosła nagle liczba zapowiedzianych przez pracodawców zwolnień grupowych. Zamiar zwolnienia 10,5 tys. pracowników zgłosiło 147 firm, więcej niż w całym roku 2007 (131). Rozwiązanie stosunku pracy z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy dotknęło już w tym roku ponad 7,2 tys. osób, podczas gdy w całym ubiegłym roku zwolniono 10 tys. pracowników. Wymowę tych danych resort pracy raczej bagatelizuje. - Liczby te mówią o zapowiedziach zwolnień, które nie zawsze są realizowane - podkreśliła Bożena Diaby, zwracając uwagę, że sytuacja jest dalece korzystniejsza niż w latach 2004-2006, np. w pierwszym półroczu 2004 r. aż 569 zakładów zgłosiło zwolnienia grupowe obejmujące blisko 24 tys. osób. - Zwiększona liczba zwolnień grupowych nie wpływa na pogorszenie sytuacji na rynku pracy. W czerwcu 2008 r. urzędy pracy zarejestrowały 43,7 tys. bezrobotnych zwolnionych z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy, a więc o 24 tys. mniej niż w czerwcu 2007 roku. Oznacza to, że osoby zwolnione stosunkowo łatwo radzą sobie na rynku pracy - uspokaja rzecznik resortu. Niepokojące symptomy Jednak, zdaniem ekonomistów, ten sygnał z rynku pracy może być niepokojący, ponieważ jest zwiastunem spadku koniunktury. - O ile w 2005 r. rozpoczął się szybki wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw (o 5 proc. rocznie), to w tym roku tendencja ta uległa załamaniu - w drugim i trzecim kwartale nastąpił spadek zatrudnienia w tym sektorze - zwraca uwagę prof. Mieczysław Kabaj, ekonomista z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Świadczy to, według niego, o tym, że gospodarka zwalnia. Sektor przedsiębiorstw, zatrudniający około 5 mln pracowników spośród 13,7 mln wszystkich zatrudnionych, w odróżnieniu od budżetówki jest bardzo czuły na zmiany koniunkturalne. - Na zwolnienie tempa wzrostu wpłynął nie spadek popytu wewnątrzkrajowego, lecz zmniejszenie tempa wzrostu eksportu przy bardzo wysokim tempie wzrostu importu - uważa prof. Kabaj. Ten stan rzeczy spowodowany został przez silną aprecjację złotego, będącą następstwem utrzymywania wysokich realnych stóp procentowych. Wzrost wartości naszej waluty w stosunku do euro i dolara sprawił, że wiele tradycyjnych dziedzin eksportu - meble, porcelana, statki - stało się nieopłacalne. Dlatego eksporterzy zmniejszają produkcję lub przesuwają ją na rynek krajowy. Silny złoty sprzyja natomiast importerom oraz tym eksporterom, którzy sprowadzają większość komponentów do produkcji z Zachodu. - Import towarów to zarazem import pracy - podkreśla prof. Kabaj. Praca w kraju staje się nieopłacalna. O wpływie stóp procentowych i aprecjacji złotówki na przyszły wzrost bezrobocia w naszym kraju mówi też prof. Jerzy Żyżyński z Uniwersytetu Warszawskiego. - To podstawowa prawidłowość ekonomiczna, że wzrost stóp powoduje spowolnienie gospodarcze, a to z kolei prowadzi do wzrostu bezrobocia - wyjaśnia. - Niestety, w Polsce za najważniejsze kryterium przyjmowany jest wciąż poziom inflacji, a bezrobocie jest traktowane jako mało istotne - dodaje. - Taka polityka była możliwa, gdy szybko rosła wydajność pracy, o jedną trzecią w ciągu ostatnich siedmiu lat, a płace o połowę wolniej. Dzisiaj mamy nowy element - płace rosną szybciej niż wydajność i nie są już amortyzatorem. To wymaga nowego spojrzenia na gospodarkę - uważa prof. Mieczysław Kabaj. Kryzys u bram Przyszłość rynku pracy w Polsce zależy - zdaniem prof. Kabaja - od wzrostu popytu wewnętrznego oraz od wzrostu eksportu. Popyt wewnętrzny powinien się na razie utrzymać, bo płace rosną. Co zaś do eksportu, to 70 proc. naszego eksportu trafia na rynek Unii, a tam tempo wzrostu spada, niektóre kraje wchodzą już w recesję, a więc eksport natrafiać będzie na trudną do pokonania barierę. Deficyt handlowy Polski wyniósł w tym roku 18 mld euro i sięgnie zapewne 20 mld euro pod koniec roku (rok temu wynosił 15 mld euro). Również wzrost płac, stymulowany obecnie przez dużą emigrację zarobkową, może ulec zahamowaniu, jeśli spowolnienie lub recesja za granicą wygoni polskich pracowników z powrotem do kraju. Doktor Cezary Mech, wiceminister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, zwraca uwagę na to, że w Europie coraz częściej mówi się o groźbie stagflacji, tj. połączenia stagnacji gospodarczej ze wzrostem inflacji. W takiej sytuacji - mimo wysokiej inflacji - konieczne będzie w przyszłości obniżanie stóp dla pobudzenia wzrostu gospodarczego. Euro słabnie obecnie wobec dolara, ponieważ pogarszają się przewidywania co do perspektyw wzrostu w Europie. - Nie dostrzegam przesłanek, aby sytuacja na polskim rynku pracy miała się nadal poprawiać, przeciwnie, otoczenie makroekonomiczne działa w kierunku zmniejszenia ilości miejsc pracy. Polska jest o tyle w dobrej sytuacji, że procesy kryzysowe dotrą do nas z opóźnieniem. Fala rozpoczęła się w Stanach Zjednoczonych, następnie ogarnęła Wielką Brytanię, Irlandię i Hiszpanię, potem - choć z mniejszym natężeniem - Włochy i Francję, obecnie dociera do Niemiec. Jeśli Niemcy nie zdołają się obronić i wkroczą w recesję - następna będzie Polska, bo jesteśmy silnie związani z rynkiem niemieckim - ostrzega dr Cezary Mech. Jak się bronić Co zatem robić, aby podtrzymać koniunkturę w Polsce, a przynajmniej złagodzić jej spadek? - Cały nacisk należy położyć na to, aby w Polsce opłacało się mieć pomysł, założyć przedsiębiorstwo, rozwijać je i zwiększać zatrudnienie - uważa dr Mech. To nie tylko kwestia stóp procentowych i ograniczenia aprecjacji, ale także sprawa polityki inwestycyjnej nastawionej na wspieranie tych inwestycji, które tworzą nowe miejsca wysoko kwalifikowanej pracy i generują eksport. To także właściwy nadzór nad rynkiem kapitałowym, gwarantujący utrzymanie jak najniższych kosztów pozyskania kapitału dla przedsiębiorców. To pilnowanie konkurencyjności rynku, eliminowanie prób zmowy monopolowej, blokowania rynku przed konkurentem, wykorzystywania dominującej pozycji wobec klienta. Wreszcie nastawienie całego aparatu państwa na wsparcie przedsiębiorczości - poczynając od szybkiego zakładania firmy, poprzez pomoc w pozyskaniu miejsca na inwestycje, przygotowanie mediów i sieci transportowej - po przejrzyste prawo, służebną rolę administracji, organów podatkowych, porządkowych, wymiaru sprawiedliwości, słowem - całej sfery publicznej. Fala dekoniunktury, jeśli nadciągnie, uderzy nie tylko w sektor przedsiębiorstw, ale także - poprzez spadek wpływów podatkowych - w sferę budżetową, wymuszając redukcję zatrudnienia w całym sektorze publicznym. Krótko mówiąc - kryzys może nam zafundować "bardzo tanie państwo", nawet tańsze, niż byśmy chcieli. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-08-30

Autor: wa