Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zima w rurach

Treść

Służby wodociągowe usuwają awarie wywołane spadkami temperatury


NOWY SĄCZ - Odwilż bywa groźniejsza od mrozu - przekonuje Marek Ludrowski, kierownik Zakładu Sieci Wodno-Kanalizacyjnej Sądeckich Wodociągów. Sieciowcy przekonują się o tym każdej jesieni i na przedwiośniu, choć także zimą nie brakuje im pracy. Od początku lutego usuwali sześć poważnych awarii spowodowanych przez spadki temperatury.


Rury wodociągowe poprowadzone są na głębokości co najmniej 1,5 m, co w naszych warunkach stanowi granicę zamarzania gleby. Dlatego nawet największe mrozy nie niszczą instalacji umieszczonej w ziemi. Zwłaszcza, gdy grunt - tak jak teraz - pokryty jest grubą warstwą śniegu, stanowiącego naturalną izolację.



- Pełne ręce roboty mamy dopiero wtedy, gdy ocieplenie powoduje przemieszczanie się gruntu - mówi Marek Ludrowski. - Wtedy dochodzi do rozrywania i pękania rur.


Z takim właśnie zjawiskiem zetknęły się służby dyżurne Sądeckich Wodociągów na początku miesiąca, kiedy po stosunkowo ciepłych dniach nadeszły mrozy. Nocą z 1 na 2 lutego pękła rura na ul. Hallera. Skutkiem awarii było powstanie ogromnego rozlewiska, które natychmiast zamieniło się w lód. Sieciowcy spędzili prawie całą noc na usuwaniu pozostałości po wylewie wody na powierzchnię.


- Często do powstania pęknięć i rozszczelnień przyczyniają się sami ludzie - dodaje Marek Ludrowski. - Niemal codziennie spotykamy się ze skutkami bezmyślności właścicieli posesji, którzy pozostawiają na noc uchylone okna w piwnicach. Przy dużym spadku temperatury dochodzi do zamarzania wody w rurach i złączach kielichowych, czego efektem jest pękanie i wyciek.


(SZEL)

"Dziennik Polski" 2005-02-08

Autor: ab