Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żyć razem nie umieli

Treść

Na 15 lat więzienia Sąd Okręgowy w Nowym Sączu skazał wczoraj Adama S.-G., który 3 września 2003 r. zabił przybraną matkę, a następnie w celu zatarcia śladów zbrodni, poćwiartował ciało ofiary na kilkaset kawałków, gotował je, palił i resztki zamurował w piwnicy. Śmierć Alicji G.-S., powszechnie szanowanej właścicielki piekarni i sklepu w Grybowie, z rąk 18-letniego wówczas chłopca, którego wychowywała od małego i wszystkie makabryczne okoliczności towarzyszące tej zbrodni - wstrząsnęła Grybowem.
W ostatnim słowie oskarżony prosił o uniewinnienie, powtarzając swoją wersję zdarzeń: - Śmierć matki nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, nie poczuwam się do winy, działałem w samoobronie, nigdy nikogo nie skrzywdziłem - prawie szeptał Adam S.-G. Sąd udał się na naradę. O godz. 13 wrócił na salę rozpaw. Wprowadzono oskarżonego, wszyscy powstali z miejsc.

Winny!

- Sąd uznał oskarżonego winnym zabójstwa Alicji S.-G. i znieważnienia jej zwłok, wymierzając łączną karę 15 lat pozbawienia wolności - ogłosił sędzia Bogusław Bajan, przewodniczący składu orzekającego.

Ustne uzasadnienie wyroku przedstawił sędzia Jacek Gacek: - Żyć bez siebie nie potrafili, ale razem nie umieli - tak opisał patologiczne relacje panujące między synem a przybraną matką. Posiłkował się opinią psychologów, którzy na krótko przed tragedią zajmowali się Alicją S.-G. i jej synem. Konflikt między oskarżonym a ofiarą narastał latami. Matkę cechowała zaborczość, przybranego syna - egoizm i agresja.

Sąd dał wiarę oskarżonemu, że śmierć matki poprzedziła gwałtowna kłótnia między nimi, spowodowana niezawinionym przez Adama S.-G. potknięciem się matki na schodach, jednak uznał, że oskarżony zataił fakt zadania przynajmniej jednego śmiertelnego ciosu. Na niekorzyść oskarżonego świadczyło również, że nie wezwał pogotowia do nieprzytomnej matki i nie zawiadomił policji, co obala jego twierdzenie, że to była obrona konieczna. Co do przestępstwa zbezczeszczenia zwłok matki sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących.

Nawet nie mrugnął

Ferując wyrok sąd wziął pod uwagę młody wiek oskarżonego, stwierdzając, że kara ma spełniać przede wszystkim funkcje wychowawcze, czym dał do zrozumienia, że Adam S.-G. nie jest stracony dla społeczeństwa.

Oskarżony przyjął wyrok spokojnie. Blada, dziecinna jeszcze twarz pozostała cały czas niewzruszona.

Niezadowolenie z wyroku manifestowali na korytarzu sądowym krewni ofiary. Pomogli organom ścigania w wykryciu sprawcy, przyjeżdżali ze Śląska na każdą rozprawę, pomimo iż sąd odmówił im statusu pokrzywdzonych i nie występowali w charakterze oskarżycieli posiłkowych.

Kuzynostwo zamordowanej nauczycielki zapowiedziało dziennikarzom, że będzie naciskać na prokuratora o apelację od wyroku. Uważają, że Adam zaplanował zabójstwo matki dla pieniędzy i powinien odpowiadać za zabicie człowieka ze szczególnym okrucieństwem, zagrożonym wyższą karą.

Czy były pieniądze?

Proces Adama S.-G. trwał od października ub.r. i przyćmił nawet toczący się równolegle proces grupy ,Ala Capone".

Sąd przesłuchał kilkunastu świadków, m.in. pierwszą i ostatnią sympatię chłopaka. Nie wyjaśniono sprawy zaginięcia większej sumy pieniędzy z domu ofiary (rodzina mówi o co najmniej 50 tys. zł), które Alicja S.-G. pobrała z banku na kilka dni przed śmiercią.

HSZ

"Gazeta Krakowska" 2005-02-28

Autor: ab