Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Życie i śmierć sądeckiej cerkwi

Treść

Na wojnie giną nie tylko ludzie. Zniszczeniu ulegają także dobra kultury: zabytki, muzea, biblioteki. Największą stratę Nowy Sącz poniósł tracąc zamek - najcenniejszą świecką pamiątkę niegdysiejszej przeszłości. Ale były także inne, wśród nich greckokatolicka cerkiew p.w. św. Mikołaja.



Nie była zabytkiem. Zaprojektował ją budowniczy miejski Zenon Remi (1873-1924) w 1911 roku jako "Kaplicę na gr. real. LK przy ul. św. Kingi przy bursie im. Szewczenki w Nowym Sączu". Jej zewnętrzny wygląd nie był okazały, na co wpłynęła szczupłość parceli, położonej przy ul. św. Kunegundy 8, pomiędzy bursą łemkowską a realnością Barbackich. Szerokość jej fasady wynosiła ok. 6 m, długość świątyni 21 m, szerokość wnętrza 5 m, wysokość ok. 6 m. Nad budynkiem wznosiła się kopuła z latarnią, zwieńczona greckim krzyżem. Co warto podkreślić, była to jedyna znana autorowi cerkiew, pozbawiona owej charakterystycznej cechy wszystkich prawosławnych i greckokatolickich świątyń, czyli trzech "cebulastych" wież.


Fakt powstania tej świątyni może dziwić młode pokolenie, zamieszkujące Sądecczyznę praktycznie jednonarodową. Trzeba jednak pamiętać, że przed wojną Nowy Sącz zamieszkiwały również znaczące liczebnie mniejszości, głównie Żydzi oraz Niemcy. Stąd obecność w mieście żydowskiej synagogi oraz kościoła ewangelickiego, czynnego zresztą do dzisiaj. Natomiast tereny w stronę Krynicy licznie zamieszkiwali Łemkowie, którzy albo przyjeżdżali do Nowego Sącza w celach urzędowych i handlowych, albo posyłali młodzież do sądeckich szkół średnich. Dla niej to wzniesiono w Nowym Sączu dwie bursy: dla zwolenników kursu promoskiewskiego i ukraińskiego.


W 1910 r. społeczność łemkowska w Nowym Sączu liczyła 571 osób. Okazjonalnie zezwalano jej na udział w nabożeństwach odprawianych w bocznej nawie kościoła św. Małgorzaty, a także św. Ducha. W 1903 r. Łemkowie podjęli starania o przejęcie kaplicy św. Elżbiety (dzisiejszy kościół kolejowy) dla swoich celów wyznaniowych. Kuria biskupia w Tarnowie w 1904 r. przekazała jednak tę kaplicę oo. Jezuitom. Po latach powstał więc projekt zbudowania własnej cerkwi, dla której patronem obrano św. Mikołaja, cieszącego się w obrządku wschodnim szczególną popularnością.


Nic prawie nie wiemy o jej wewnętrznym wyglądzie i wyposażeniu. Nikłe tylko o tym pojęcie może dać reprodukowana tu amatorska fotografia, a jedyny przedmiot, jaki przetrwał do naszych czasów to tabernakulum, przechowywane obecnie w Muzeum Okręgowym w Nowym Sączu.


Cerkiew nie przetrwała bowiem wojny. Jak wspomina Irena Styczyńska, następnego dnia po wybuchu zamku i dzień przed zajęciem miasta przez wojska radzieckie, pocisk katiuszy trafił w kopułę cerkwi powodując pożar, który ogarnął także jej wnętrze. Nieco inaczej wspominał to wydarzenie nieżyjący już sądecki fotograf Henryk Rosenbeiger, mieszkający w pobliżu, bo na ul. Sienkiewicza.


- Dokładnie zapamiętałem dzień unicestwienia cerkwi. To było 17 stycznia. Od rana trwało ostrzeliwanie miasta przez działa Armii Czerwonej, szykującej się do szturmu na Nowy Sącz - wspomina Rosenbeiger. - Katiusze bombardowały Sącz od strony Świniarska, Biczyc, Wysokiego. Na terenie posesji niemieckiej rodziny Stuberów, przy ul. Grodzkiej, okupanci ustawili działka przeciwlotnicze. Wtem podleciał radziecki kukuruźnik i zrzucił trzy bomby: jedną na dziedziniec Stuberów, drugą pod moim domem, trzecią na cerkiew. Świątynia szybko spłonęła. Nikt jej nie ratował, bo ludzie schowali się w piwnicach, a ul. Kunegundy przemieszczały się w pośpiechu uchodzące ze Starego Sącza niemieckie oddziały frontowe.


Tak czy inaczej, budynek powiększył ilość wojennych strat Nowego Sącza, szacowanych na 61% przedwojennej struktury miasta.


Po wojnie nikt oczywiście nie myślał o jej odbudowaniu. Łemkowie zostali zmuszeni do opuszczenia Sądecczyzny, a i nowy ład zaprowadzony w kraju nie stwarzał po temu dobrego klimatu. Cerkiew w Nowym Sączu jest więc dziś obecna w naszej świadomości wyłącznie na nielicznych amatorskich zdjęciach i równie niewielu widokówkach. Jako coś, co było częścią naszego miasta i co minęło: tak, jak minęli ludzie, którym służyła.


Jacek Zaremba


W tekście wykorzystano artykuł Ireny Styczyńskiej zamieszczony w "Almanachu Sądeckim" nr 2 z 2003 r. oraz relację Henryka Rosenbeigera zamieszczoną w "Dzienniku Polskim.




Dziennik nowosądecki
Boją się Romów
Mieszkańcy os. Dąbrówka apelują do prezydenta

KWOTA UROSŁA
10.000 złotych ofiarowali trzem rodzinom ...

Fajerwerki na ruinach
NOWY SĄCZ. Dziś uczcimy rocznicę wyzwolenia Nowego Sącza

Duży znak zapytania
LIMANOWA. Co trzeci pracownik PPKS może stracić zatrudnienie

Zły misio
REGION. Hurtownicy muszą uważać na zabawki ...

Policyjna Doba
SŁOPNICE. W poniedziałek wieczorem nieznany ...

Krótko


Jesteśmy niewinne!
Proces byłych likwidatorek "Limanowianki"

Bezpłatne badania
WARTO wiedzieć

Na Mafię do Screamu
REKOMENDACJA "Dziennika"

Specjalista
Leśny Dziennik

POGODA w regionie
Dzisiaj: zachmurzenie duże, z postępującymi ...

Nici z przetargu
PIWNICZNA-ZDRÓJ. Nie ma chętnych na Łazienki?

Policja szuka świadków
NOWY SĄCZ. Po wypadku na ul. Sucharskiego

Ogień z choinki
OBIDZA. 50 tys. zł poszło z dymem

Mniej pobić i bójek
MSZANA DOLNA. Policjanci podsumowali rok

Narciarska pętla
zapisz się na rajd

Życie i śmierć sądeckiej cerkwi
Na wojnie giną nie tylko ludzie. Zniszczeniu ...

Huśtawka
Centralna Liga Juniorów

Ciągle nie to
W sobotę i niedzielę zespół seniorów rozegrał ...

W każdej tercji po trzy gole
Żacy młodsi

Zmagania szachistów
LIMANOWA III Turniej Szachowy Szkół Podstawowych ...

Czas samotników
Najpopularniejsi po raz czwarty

LEKSYKON PIŁKARZY SĄDECKICH (odc. 79)
NIEWIAROWSKI LUCJAN - ur. 30 maja 1961 r. ...

Zdaniem eksperta
Wyniki, tabele

Silny Dunajec
Wiceprezes klubu Ryszard Filipowicz jest ...

Dramatyczny finał
Trampkarze młodsi Limanovii najlepsi

Ekumeniczna piłka
"Dziennik" patronuje

"halówka" w Brzeznej
Nie drgnęło



"Dziennik Polski" 2005-01-19

Autor: ab