Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Życie na osuwisku. Kamionka Wielka

Treść

Kilka rodzin w Kamionce Wielkiej, które mieszkają na osuwisku "Nad stacją", żyje w obawie, że przy intensywnych opadach deszczu, może ono nagle ruszyć, zabierając cały ich dorobek. Liczą na przesiedlenie w inne, bezpieczne miejsce. Gmina chce im wybudować nowe domy na terenie starego kamieniołomu, ale mieszkańcy na taką propozycję nie zgadzają się.



Uważają, że ta lokalizacja, znajdująca się kilkaset metrów dalej od czynnego osuwiska jest zupełnie nietrafiona. Obawiają się, że i w tym miejscu grunt może popłynąć. Innego zdania jest wójt gminy Kazimierz Siedlarz.

Do terenów osuwiskowych w gminie zakwalifikowano dwa miejsca - nad przystankiem PKP w Kamionce Wielkiej oraz w Jamnicy. Są one efektem powodzi z 1997 r. Grunt od tego czasu ustabilizował się, co nie znaczy, że ludzie mogą tam bezpiecznie mieszkać.

Mieszkaniec osuwiska, chce zachować anonimowość: - Są zrobione badania geologiczne, nasze domy zostały oszacowane. Grunt cały czas pracuje. Wszystko wskazuje na to, że osuwiska nie da się zatrzymać. Żyjemy w ciągłym strachu. Jak zaczyna solidnie padać, o czym można było przekonać się zresztą w ostatnich latach, to nikt z nas nie śpi. Nie mamy działek, na których można byłoby się wybudować. Gmina posiada natomiast dwa miejsca, gdzie zaproponowano nam przesiedlenie - niewielki teren koło Ośrodka Zdrowia, ale tam jest zbyt mało miejsca, aby zmieściły się wszystkie rodziny, oraz teren starego kamieniołomu, nieopodal naszego osuwiska, który prawdę powiedziawszy nie nadaje się do niczego. Wójt powiedział, że jest tam bezpiecznie. Nie mamy jednak do tej lokalizacji przekonania. Tereny, które się nam proponuje znajdują się kilkaset metrów od osuwiska. Skoro ono jest niestabilne, kto nam zagwarantuje, że i ten teren nie spłynie.

Na osuwisku nad stacją PKP jest sześć domów, w tym pięć zamieszkałych oraz budynek kolejowy. Niestety gmina nie ma wielu własnych trenów, na które można byłoby przesiedlić mieszkańców. Nie ma też dodatkowych pieniędzy na zakup działek.

- Jak długo ma trwać taka sytuacja? - oburza się inna mieszkanka z zagrożonego terenu. - W domu pękają ściany, płytki w przedpokoju. W jakim strachu żyjemy, wiemy tylko my. Jak leje, to śpimy w ubraniach. Rozdzwaniają się między nami telefony. Jesteśmy znerwicowani. Tak dalej nie da się żyć. To nie jest tak, że my nie chcemy się przenieść, ale te gminne treny, które nam zaproponowano nie nadają się do zamieszkania. Teraz okazało się, że gmina nie ma pieniędzy na wykup działek.

- To nie jest problem, który pojawił się wczoraj - dodaje inny zainteresowany. - Gmina miała czas, by takie fundusze zgromadzić.

Nikt siłą nie zmusi ludzi mieszkających na osuwiskowych terenach, by się stamtąd przeprowadzili. Specjaliści, którzy badali teren osuwiskowy, skłaniają się jednak ku temu, by przenieść mieszkańców z zagrożonych terenów. Z powagi problemu zdają sobie sprawę również władze gminy.

Kazimierz Siedlarz: - Tereny osuwiskowe są czynne. Geolodzy twierdzą, że nie ma możliwości ustabilizowania tego osuwiska. Zostały zrobione dodatkowe badania, przygotowano dokumentację na przesiedlenie ludzi z Kamionki Wielkiej oraz stabilizację osuwiska w Jamnicy. Te dwa osuwiska zakwalifikowały się do programu osuwiskowego, wspieranego m.in. przez Europejski Bank Inwestycyjny. Z tego programu można otrzymać 75 proc. dofinansowania, 5 proc. ze Skarbu Państwa oraz 20 proc. musiałaby dołożyć gmina.

Kilkanaście dni temu gmina złożyła też wniosek do MSWiA o dofinansowanie tych dwóch zadań i czeka na promesę. Chce pozyskać stamtąd środki na budowę domów. W przypadku Kamionki Wielkiej w grę wchodziłaby kwota ponad 2 mln zł.

- W budżecie gminy mamy zarezerwowane w tym roku na ten cel ok. 564 tys. zł. Natomiast jeśli chodzi o osuwisko w Jamnicy, staramy się w ministerstwie o dofinansowanie w kwocie ok. 500 tys. zł, a w naszym budżecie jest ok. 122 tys. zł. Problem jest naprawdę skomplikowany. Nie przesiedlimy rodzin, które nie wyrażą na to zgody - wyjaśnia wójt Siedlarz. - Gmina ma mało własnych terenów komunalnych, które mogłaby przekazać ludziom. Jest to 20-arowa działka koło ośrodka zdrowia i hektar płaskiego terenu koło starego kamieniołomu, na którym można by się budować. Pieniądze, które są zarezerwowane w budżecie są naszym wkładem w inwestycje. Gmina nie ma natomiast funduszy na wykup działek w innym miejscu, chyba że radni znajdą w budżecie dodatkowe środki na ten cel. Szacuję, że byłaby to kwota ok. 300 tys. zł, w przypadku, gdyby grunty były kupowane na terenie naszej gminy. Ziemia poza Kamionką Wielką jest znacznie droższa. Gdyby radni podjęli taką decyzję, to musielibyśmy na przykład zrezygnować z innej zaplanowanej inwestycji. (MIGA), "Dziennik Polski" 2007-03-02

Autor: ea